Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 10 - gdy posiłek zaskoczy nas na mieście..


Na diecie jako takiej pierwszy raz jestem. "Jako takiej" to znaczy, że od jesieni bardzo uważałam na to co jem, i faktycznie schudłam 6-7 kg, ale ostatnio niecierpliwość na tle "za mało, zbyt wolno" dała się we znaki, kalendarz oznajmił, że w tę sukienkę letnią w tym tempie wejdę w okolicach listopada, no i tak się tu znalazłam.

No i jestem w tej nowej dla mnie rzeczywistości, i uczę się jeść wg planu, odmierzać wielkość porcji i nie smarować chleba majonezem :D Dzisiaj jak codziennie od dziesięciu dni przygotowałam (i zjadłam) śniadanie, przygotowałam drugie śniadanie. Dziecko pod pachę do przedszkola, biegiem, biegiem, no iii oczywiście nie wzięłam jedzenia. No nic, myślę sobie, obowiązki służbowe długo zająć nie powinny, jak dobrze pójdzie wrócę na drugie śniadanie do domu, drogi nadrobię, ale cóż. A tu - jak to w urzędach - sprawa się przeciąga i z 15 minut robią się 2 godziny... Głosik z tyłu głowy coś mówi o regularności posiłków, ale co dokładnie, to w sumie nie słyszałam, bo burczenie w brzuchu zagłuszało odbiór. Po załatwieniu sprawy wypadam z urzędu i biegiem lecę do sklepu, staję przy kasie iiii...

No i właśnie :) Co robicie w takich sytuacjach, gdy plan dnia się posypie, zjeść nie ma co, a z diety rezygnować nie chcecie (a więc rozwiązania drożdżówkowo-kebabowe odpadają). Bułka z jogurtem?? Kto da więcej? :)

  • log.inka

    log.inka

    25 czerwca 2015, 12:26

    Do niedawna przegrywałam w takich sytuacjach i kończyło się fastfoodem, pączkiem, batonikiem lub bułą... :( Teraz staram się wybierać jogurt + owoc, a ostatecznie gdy muszę zjeść "na mieście", szybko w jakimś barze wybieram sałatkę z kurczakiem lub zupę jarzynową.

  • Vivilea

    Vivilea

    24 czerwca 2015, 20:29

    Owoce, jogurt, bułki ziarniste, wafle ryżowe, pieczywo chrupki, musli :D