Dzisiaj pomiary u dietetyczki. Waga pokazała 55,3 kg w ciuchach:D omójboże, schudłam i to znacznie. Jeszcze 3,3 kg i będę zadowolona, a jak dojadę do 50 kg to już w ogóle szczęście. Ćwiczenia na siłowni też przynoszą efekty. Już widać po rękach, że nie są to baniaczki, tak samo brzuch się spłaszczył i coś tam widać, że jakieś mięśnie pod tłuszczem były. Zawartość tłuszczu w organiźmie 23% (mierzone u dietetyka). To był mój cel nr 1. Kolejny próg to 20%. Myślę, że z dietą i ćwiczeniami do końca kwietnia powinnam dojechać do wagi 52 kg. Tłuszcz może 21,5%? Trzeba realistyczne cele zakładać;) Nic tak nie dodaje sił i chęci do dalszej walki, jak sukces. Jakbym ważyła więcej, to na pewno z rozpaczy coś niezdrowego bym zjadła (znam siebie). A tak to szczęście i motywacja ogromna.
agulina30
24 marca 2014, 12:38to trzymaj tak dalej! wielkie gratulacje!