Waga się trzyma, na czczo nawet lekko poniżej 83. Tylko z samodyscypliną wieczny problem. Wczoraj byłam na pogrzebie ostatniej ciotki z pokolenia mamy. Podróż nie za długa ale 170 km. Na szczęści siostrzeniec przejął kierownicę. Podoba mi się jego styl jazdy i jest młody więc mu łatwiej. Jak to po pogrzebie, była stypa. Obiadek potraktowałam delikatnie ale na deser był coś w stylu tortu pavlova i nie wytrzymałam. Nie napiszę jaki miałam poziom cukru. Dziś się oszczędzam ale za chwile pójdziemy na festyn gdzie mają być ukraińskie pierożki. Pewno znowu poniosę klęskę. Wrócę to się przyznam.
Acer przyszedł z awanturą o pustą miskę więc kończę.
Aweko
19 czerwca 2022, 10:20Tak to jest z tymi dietami i postanowieniami. Zawsze kusi to czego nie powinno się jeść w danym czasie.