Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Basen zaliczony;)
29 grudnia 2012
Właśnie wracam z basenu;)byłam troszkę ponad 1,5 ha;)troszkę poskakalam,troszkę pocwiczylam,troszkę poplywalam-no i wody im trochę wylalam....:)Ale super człowiek się czuje po takim baseniku;)ehhhh;)
Sigalit
30 grudnia 2012, 16:17basen to jest to, ale ja na poczatku zostane przy silowni chyba ;) powodzenia ! xx
seenka
30 grudnia 2012, 15:50Cześć Elcia- no wiem jak to jest z tymi babeczkami, bo w Irlandii niby podobnie...Ale jakby bardziej pisałam o własnym samopoczuciu, a z nim kiepsko... No właśnie, jak przełamałaś strach przed wodą...Ja mam paraliżujący problem- jak już się znajdę w wodzie, to jako tako czuję się do momentu "czucia dna pod nogami"...Kiedy tego nie ma- panika, "topię się", jestem sztywna jak kłoda, tragedia:(((Nie wiem czy kiedykolwiek pokonam ten strach i nauczę się choćby dla zabawy pływać... Pozdrawiam!
Tysiia
30 grudnia 2012, 02:27masz rację Elciu :) basen to jest to !!!!
Elcia198111
29 grudnia 2012, 23:25Seenka.Hehehehhehe- nozeby to moj maz slyszal- ktos mi zazdrosci ze umiem plywac;)Hahahahhahaha.Kochaaaaana - to w sumie bardzo szumnie napisalam...UUUCZZZZE SIE;) wczesniej wstydzilam sie przyodziac kostum kapielowy, pozniej w moim zyciu byl strach przed woda...a teraz jest proba jego przelamania....co chodzi o kostum-hm- wiesz jak jest w Anglii.....ja waze 112 mieze 1.70m a jednak- czuje sie wsrod tych "babeczek malutkich angielskich tycinek"...normalnie...nie wstydze sie bardzo bardzo;)wiec jest ok;;)
seenka
29 grudnia 2012, 22:25Elcia198111- po pierwsze, świetnie się sprawujesz;) A po drugie to Ci cholernie zazdroszczę..Bo ja nie umiem pływać. To jest mój obecny cel, nauka pływania. Wiem, że to rozmaici moją aktywność fizyczną...W ogóle wstyd! Wcześniej się wstydziłam, bo byłam wielka, teraz mam problem ze swoim ciałem, bo nadal mam spaczone wyobrażenie o sobie, szczególnie w kostiumie, czyli totalnie wrogim stroju, w którym czuję się absolutnie goła....A uwierz, jest normalnym kostiumem sportowym, zero nie wiadomo jakich wycięć...Zresztą, to siedzi w mojej głowie, muszę się "wyleczyć". Ostatni bastion;))) Ale obiecuję, że się nauczę!!! Pozdrawiam Cię!
marii1955
29 grudnia 2012, 22:15Jestem pod wielkim wrażeniem dla Ciebie - jesteś w żywiole - jakie to cudne :)))
roza210
29 grudnia 2012, 22:09Doskonale ! :)