Wiecie czemu lubię poniedziałki? Bo w poniedziałki jest dostawa w moich ulubionych lumpach i kupiłam sobie jak co poniedziałek jakieś szmatki :D
Jeśli chodzi o moje postanowienie- ostatni tydzień nie było najlepiej, ale nie było też najgorzej. Troszkę sobie pofolgowałam,, bo byłam chora i byłam dwa dni w domu, a wiadomo- jak się jedzie do mamy na wieś to nic tylko jeść:P I tym sposobem spałaszowałyśmy uszka z grzybami i ciastko, ale na szczęście ograniczyłam się do dwóch- sukces:D dwóch ciastek, bo uszek zjadłam nieco więcej:P Ale...sądziłam, że w dniu ważenia na wadze będzie więcej kg i że załapię doła, a tu proszę- 83,3 kg! Przez przeziębienie nie ćwiczyłam, ale nie było też tragicznie, bo nie jadłam na noc, piłam wodę i herbatę, jadłam kurczaka i kaszę na obiad.
Mimo niewielkiego spadku wagi cieszę się, bo normalnie to powinnam przybrać trochę, ale na szczęście jest dobrze;)
Wiecie co? Wykupiłam sobie karnet studencki na siłownię, wcześniej jak pracowałam to korzystałam z MULTISPORTA, teraz już niestety mi to nie przysługuje, ale kurcze- fajnie się czułam jak chodziłam na siłkę. W domu nie umiem się zmobilizować żeby ćwiczyć, jak już spróbowałam tamtych sprzętów to mój orbitrek przy nich trzeszczy i jest cholernie niewygodny do użytkowania. Dlatego też się w takowy karnet zaopatrzyłam, ale ma jeden minus- studencki moge wykorzystywać tylko do 16, w weekendy mam cały dzień. Ale nie ma co płakać, dzięki temu jest taniej:D
Dzisiaj byłam na pierwszym od 1,5 miesiąca treningu, pobiegałam, pojeździłam na orbitreku, porobiłam brzuszki i skręty talii. Tyle zdążyłam, bo późno się zebrałam i lada moment zastałaby mnie godzina 16:00.
Jesli o menu chodzi:
śniadania nie zdążyłam, bo trzeba było do kolejki do lumpa się ustawić;p
II śniadnaie (czyli moje I)- jogurt pitny
obiad: makaron z sosem serowym (makaron razowy)
Obiad zjadłam około 18, to bardziej taka obiado-kolacja
Zaraz skuszę się jeszcze na nektarynkę i na dziś to tyle:) Niewiele, ale dzisiaj miałam dzien w biegu więc nawet głodna nie jestem
Buziaki!!:)*
Jeśli chodzi o moje postanowienie- ostatni tydzień nie było najlepiej, ale nie było też najgorzej. Troszkę sobie pofolgowałam,, bo byłam chora i byłam dwa dni w domu, a wiadomo- jak się jedzie do mamy na wieś to nic tylko jeść:P I tym sposobem spałaszowałyśmy uszka z grzybami i ciastko, ale na szczęście ograniczyłam się do dwóch- sukces:D dwóch ciastek, bo uszek zjadłam nieco więcej:P Ale...sądziłam, że w dniu ważenia na wadze będzie więcej kg i że załapię doła, a tu proszę- 83,3 kg! Przez przeziębienie nie ćwiczyłam, ale nie było też tragicznie, bo nie jadłam na noc, piłam wodę i herbatę, jadłam kurczaka i kaszę na obiad.
Mimo niewielkiego spadku wagi cieszę się, bo normalnie to powinnam przybrać trochę, ale na szczęście jest dobrze;)
Wiecie co? Wykupiłam sobie karnet studencki na siłownię, wcześniej jak pracowałam to korzystałam z MULTISPORTA, teraz już niestety mi to nie przysługuje, ale kurcze- fajnie się czułam jak chodziłam na siłkę. W domu nie umiem się zmobilizować żeby ćwiczyć, jak już spróbowałam tamtych sprzętów to mój orbitrek przy nich trzeszczy i jest cholernie niewygodny do użytkowania. Dlatego też się w takowy karnet zaopatrzyłam, ale ma jeden minus- studencki moge wykorzystywać tylko do 16, w weekendy mam cały dzień. Ale nie ma co płakać, dzięki temu jest taniej:D
Dzisiaj byłam na pierwszym od 1,5 miesiąca treningu, pobiegałam, pojeździłam na orbitreku, porobiłam brzuszki i skręty talii. Tyle zdążyłam, bo późno się zebrałam i lada moment zastałaby mnie godzina 16:00.
Jesli o menu chodzi:
śniadania nie zdążyłam, bo trzeba było do kolejki do lumpa się ustawić;p
II śniadnaie (czyli moje I)- jogurt pitny
obiad: makaron z sosem serowym (makaron razowy)
Obiad zjadłam około 18, to bardziej taka obiado-kolacja
Zaraz skuszę się jeszcze na nektarynkę i na dziś to tyle:) Niewiele, ale dzisiaj miałam dzien w biegu więc nawet głodna nie jestem
Buziaki!!:)*
Naparapataszka
1 października 2013, 18:49oo ; jak fajnie że karnecik na siłke :P też bym chetnie pochodziła; może mały spadek; ale zawsze cos ; 3maj się kochana :P
Rakietka
30 września 2013, 23:59Nie ma jak udane łowy na lumpkach :D Fajnie, że waga spada :) A ta siłownia to w ogóle wypas!