Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Mambalagannnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnn


Wielkanoc przeminela. Modlitwy i skupienia bylo malo. Sernik przeminal i biala kielbasa przeminela. Tydzien wolnego wlasnie przemija. Duzo sie dzialo i duzo sie pralo. Nie wiem skad bierze sie tyle rzeczy do prania. Pogoda nie dopisala ale za to mialam Corke przy sobie i odkrylam na nowo zapomniana znajomosc. Bardzo wartosciowe osoby. Zafundowalam sobie rodzinna sesje fotograficzna. Nowe, ciekawe doswiadczenie. Smialo moge stwierdzic, ze dziala jak sesja terapeutyczna. No tylko trzeba trafic na odpowiedniego fotografa oczywiscie.
Caly czas mam balagan w glowie. Na talerzu znow zaczelo sie to samo co w glowie, bajzel. 

https://www.youtube.com/watch?v=f29-sXZwl7I

Popuscilam, odpuscilam i spadam z tym ze nie z kilogramami.
Mialam plan ale jakos wszystko sie rozmylo. Mialam plan na siebie, na swoja przyszlosc. Nadal nie mam odwagi zeby powiedziec partnerowi prawde. A wydawalo mi sie ze juz mam.