Skutki obżarstwa zostały zniwelowane i (na szczęście) wskaźnik wagi wskazuje 10 gram więcej niż widać na pasku postępów . Tak, wiem... powinnam i tak się wychłostać, ale jakoś dzisiaj weny nie mam. Zrobię to jutro, a jutro pojutrze, czyli w ogóle tego nie uczynię. Nie oznacza to, że rezygnuję z diety. Nic z tych rzeczy, zwłaszcza, że smakują mi moje dietkowe dania a słodyczy mój kochany organizm nie toleruje (posiadam chyba gen podobny do tego jaki mają Japończycy odnośnie alkoholu).
Nie umieszczę dzisiaj (zgodnie z tradycją) jadłospisu, gdyż byłoby to trudne...Z powodu zakończenia kursu (bardzo fajnego kursu) wydano uroczystą kolację na którą i ja danie zrobiłam:
raczej do dań dietetycznych nie należy, ale czasami (a w moim przypadku częściej, niestety) zgrzeszyć można. Jeśliby ktoś chciał spróbować owego jedzonka to poniżej podaję przepis.
Sałatka z makaronu penne i pomidorów
400g makaronu penne
2 duże pomidory
kilka listków rukoli
mała torebka grzanek
sól i świeżo zmielony pieprz
Winegret:
3 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżka octu balsamicznego
1 mała łyżeczka ostrej musztardy
sól i świeżo zmielony pieprz
Makaron ugotować al dente w dużej ilości osolonej wody.
W tym czasie umyć i wytrzeć pomidory, pokroić w małą kostkę.
Rukolę umyć i odsączyć.
W misce przygotować winegret, mieszając wszystkie składniki.
Makaron odcedzić.
Do salaterki przełożyć makaron, pomidory i grzanki.
Wstawić na godzinę do lodówki.
Polać sosem. Dobrze wymieszać. Spróbować i przyprawić do smaku. Udekorować listkami rukoli i podawać.
Polecam i smacznego życzę.