Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
[93.] TURBO-DYNO-MEN

Odpracowałam wczorajszy dzień lenistwa niczym Turbo-dyno-men, czyli ćwiczyłam dwa razy dłużej (jakieś 3 godziny i 30 minut - nawet trochę ponad). Ramiona, brzuch, uda, pupka...wszystkie mięśnie poszły w ruch. No może nie wszystkie, sama nie wiem.

Lubię to zmęczenie...tego mi brakuje od czasów, gdy odłożyłam rękawice i kimono na półkę. Jednakże na mate nie wrócę...tego jestem akurat pewna, coś się wypaliło. Nie ma już w tym pasji, która towarzyszyła mi przez te lata wypacania się na sali i walki z przeciwnikiem (przeciwniczek było jak na lekarstwo ;)). Ale do zbiorowego ćwiczenia wrócę...

Przy najbliższym naborze zapiszę się na taniec na...rurce. To już postanowione, a i ramiona wzmacniam, więc...nie ma to tamto...