Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nowy Rok


Na początek-WSZYSTKIEGO DOBREGO W NOWYM ROKU!!!!

Dawno nie pisałam. A przecież lubiłam umieszczać wpisy na Vitalii….Mimo, że nie pisałam, to czytałam Wasze pamiętniki. Wiem, co się u Was dzieje.

Nie umiem się pozbierać. Niby jest lepiej, ale śmierć taty zabrała część mnie samej. Tak jakbym została pozbawiona fundamentu i nie umiem na nowo zakotwiczyć się i iść dalej jak kiedyś. Ostatnio przeglądałam zdjęcia rodziców i płakałam jak małe dziecko. Paradoksalnie, poczułam się lepiej. Odnoszę wrażenie, że od śmierci taty jestem ciągle jak na zaciągniętym wdechu, do tego ciężko było w pracy i całe dni męczyłam się. Dni upływały, praca-dom-praca-dom bez wypoczynku. Czekałam na święta, na te wolne dni w domu , aby zdystansować się, mieć czas, aby zajrzeć w siebie i posłuchać własnych myśli. Zwolnić. Wypuścić powietrze, oddychać. Wracam do pracy 7 stycznia, mam jeszcze przed sobą 2 dni, żeby cieszyć się rodziną, spokojem w domu. Potrzebuję tego, po to, aby się wzmocnić psychicznie.

Wiem też, że muszę parę rzeczy pozmieniać w życiu. Muszę coś pozmieniać w pracy, zbyt długo już jestem na obecnym stanowisku i….w zasadzie nic już się nie uczę. Nie przeszkadza mi ciężka praca, od zawsze ciężko pracuje, siedzę nieraz wieczorami i w pracy czy w domu przy laptopie, ale poczucie, ze nie idę do przodu z rozwojem mnie ostatnio przytłacza i praca zamiast przynosić radość po prostu męczy mnie. Oczywiście muszę planować rozważnie, dom i rodzinę trzeba utrzymać…

Dieta idzie ok, ale grudzień upłynął praktycznie bez ćwiczeń. Początkiem grudnia złapały mnie korzonki i uwierzcie, ale bolało strasznie: ani za bardzo stać, ani siedzieć, ani wejść do samochodu, ani obrócić się w łóżku. Masakra. Ale przeszło i wracam do ćwiczeń na nowo. Nie przytyłam w czasie Swiąt, jadłam wszystko, ale mało.  Schudłam i teraz zostało mi jeszcze te parę nieznośnych ostatnich kilogramów,  którcyh chce się pozbyć. Ode mnie to zależy i mojej determinacji, jak i wiele innych rzeczy, które właśnie OD NAS ZALEŻĄ---wiele możemy osiągnąć, zmienić, wystarczy postanowienie osadzone głęboko w sercu i krok po kroku wprowadzane działania. I…Voilà!

 

  • OutOfReach

    OutOfReach

    4 stycznia 2016, 22:13

    Bardzo Ci współczuję :/ Nie potrafię sobie nawet wyobrazić co czujesz... ale życie niestety jest okrutne. Trzymam kciuki za ostatnie kilogramy i za to byś odświeżyła swoje życie i odżyła na nowo :)

    • EwaFit

      EwaFit

      4 stycznia 2016, 22:41

      Dziekuję za ciepłe słowa, zwłaszcza ostatnie zdanie-tak potrzebuje odświeżenia i poczucia wiatru w żaglach...ciężkie dni miałam, bardzo bolesne, boli do dzisiaj, do tego ciężka praca ----- razem nieco mnie to przygniotło, mimo, że jestem silna psychicznie, dzieki jeszcze raz

    • OutOfReach

      OutOfReach

      4 stycznia 2016, 23:01

      Nie ma za co. Cieszę się, że mogę pomóc i wesprzeć na duchu :)

  • lukrecja1000

    lukrecja1000

    4 stycznia 2016, 21:41

    Witaj kochana po raz drugi dzisiaj...Smak Twojej rozpaczy za utrata Taty jest mi tak bliski.Twoj bol jest zrozumialy.Odejscie kochanej osoby burzy swiat na dlugo.Czasem potrzeba wielu lat by poradzic sobie z ta strata..Dobrze, ze masz teraz troche luzu I mozesz cieszyc sie domowym azylem i wzmacniac sie duchowo i psychicznie.Sluchaj glosu swojego JA...rob w danej chwili to czego Ci trzeba i co mozesz dla siebie w tym zagonionym swiecie wygospodarowac.Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Bielsko Biala....Dobrego Nowego Roku i zdrowka.Podziwiam za dyscypline w dietkowaniu!Buziaki ♥ Jula

    • EwaFit

      EwaFit

      4 stycznia 2016, 22:47

      Piękne słowa, bardzo mądre, pisane jakbyś mnie znała? Mimo, że znamy się tylko witrualnie ...Tak, potrzebuje wzmocnienia, takiego z głębi serca, bo daje mi to siłę do działania. Nie mam zwyczaju dzielenia sie uczuciami i emocjami ale postanowiłam napisać, że chyba ostanio nie dawałam sobie rady z emocjami i uczuciami. nie pamiętam kiedy tak sie czułam...a jednak złamało mnie, cos pękło i pokiereszowało taka siłaczkę jak ja...dzięki i pozdrawiam Cię :) pz. juz rozpoznałam pierogarnię---wiem, gdzie jest. Niedaleko jest tez Politechnika, studiowałam tam :)