Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Taka sytuacja...


No właśnie. Wczoraj była taka sytuacja że nie dałam rady przypilnować godzin posiłków, nie ćwiczyłam, mało wody wypiłam i na koniec dnia byłam taka wściekła że hej. Calutki dzień męczyłam się nad jednym portretem; szlag mnie trafiał kiedy nie wychodziło mi tak jak chciałam. Kiedy uporałam się z rysunkiem było już po 20.00. Czas na kolację i spać po 22.00

Aaa w międzyczasie wyszło że dzisiaj siostrzeniec męża do nas miał przyjechać a chałupa wyglądała jak po jakimś tornadzie. Dzisiaj tez w szkole dzieciaki miały słodkie walentynki więc ciasto też piekłam wczoraj. Jeden wielki galimatias. 

Od rana sprzątanie. Upociłam się jak świnia. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Właśnie oddałam rysunek, ciasto dzieciakom smakowało, w domu pól  blachy zostało więc mąż też skorzysta. W końcu na diecie za często piec tych ciast nie będę.

Dziś i jutro już robię sobie wolne od rysowania, a czekają kolejne zamówienia.

Menu na dziś:

I śniadanie: 3 kromki chleba razowego+ 3 plasterki szynki z kurczaka+ 1 jajo na twardo+ sałata, szczypiorek i pół papryki.

II sniadanie: koktail z gruszki, kiwi i jogurtu naturalnego z pestkami dyni

Obiad: Udka kurczaka pieczone w folii + porcja ziemniaków gotowanych+ sałatka z kiszonek kapusty

Podwieczorek: Makaron z cikinii na surowo

Kolacja: Sałatka a'la grecka.

  • jamarja

    jamarja

    15 lutego 2017, 10:21

    Ale wytrzymałaś? Nie rzuciłaś się na czipsy i colę? Jeśli tak, to brawo! Łatwo walczyć jak ma się okoliczności ogarnięte, gorzej jak brakuje czasu. Możesz być z siebie dumna :)