Dzisiaj rano waga pokazała... 100.1kg.
Dem.
Jutro pęknie setka, coś mi się tak wydaje.
Z pozytywów - wczoraj przeżyłem stretching, półtorej godziny z zawodowcami. Wg trenerki do szpagatu brakuje mi już niewiele, do maja powinienem dać go radę zrobić (na obie nogi:D). Poza tym znowu 45 minut rozgrzewki, w której już PRAWIE nie oszukiwałem. I byłem najlepszy ze wszystkich mężczyzn na zajęciach. Nawet ktoś tam mi pogratulował ;) - miłe.
Teraz żeby tylko waga leciała, kondycja się poprawiała, wyniki laboratoryjne krwi były coraz lepsze i będzie świetnie.