Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Odpust (prawie) zupełny


Wczoraj było chyba jakieś święto... Bo zjadłam tyyyyle (choć bardzo się starałam tyyyyle nie zjeść) a przytyłam tylko 0,1 kg. Dzięki temu mogłam spojrzeć w oczy mojej dietetyczce:). Zjadłam:

ŚNIADANIE:

*chleb żytni pełnoziarnisty (kromka)

*kawa late (filiżanka)

*mozarella (ostatnio ubóstwiam, choć kupiona w Intermarche nie zachwyca...:/)

DRUGIE ŚNIADANIE:

*gruszka

*kostka czekolady gorzkiej (a co se będę żałować :P)

OBIAD:

*ryż brązowy (dwie płaskie łyżki nieugotowanego)

*pierś w curry

*papryka (ok 15 g)

*szklanka coli zero (na szczęście 0 VP :))

PODWIECZOREK:

*plaster twarogu półtłustego

*plaster mozarelli

*kostka czekolady gorzkiej (po raz kolejny  "a co se będę żałować" :))

*jedna mandarynka

*dwie łyżki jogurtu naturalnego

KOLACJA:

*2,5 naleśnika z serem

II KOLACJA:

*trzy kawałki pizzy hawajskiej

Podsumowanie: przeżarte 2007 kcal (oj! dużo za dużo! zwykle staram się trzymać 1000 kcal), ponad 1500 kroków, 200 kcal na orbim i 0 brzuszków (bo się nie wyrobiłam zanim poszłam do knajpy pałaszować pizzę :P)

Za to wody wypiłam pełne 2,5 l. No i to wszystko kosztowało mnie 0,1 kg... Kurczę, było warto :P

No dobra, bijcie, noooo... :)

Dziś jednak wzięło mnie choróbsko (stale nawracające zatoki), więc leżę i kwiczę... Mam nadzieję, że chociaż Wy się macie lepiej. Pozdrawiam :*

  • saga86

    saga86

    31 stycznia 2015, 20:44

    No, ale że ta pizza akurat na kolację i to drugą to szkoda trochę, ale nie da się tak ze wszystkiego zrezygnować, więc jutro będzie kolejny dzień już bez wpadek :) pozdrawiam