No i masz babo placek. I to wcale nie placek wiśniowy, węgierski czy z jakimiś pysznymi malinkami czy innymi owocami ;) Przysłowiowy placek. A takie placki smakują najgorzej ;) Mowa o Walentynkach. Wszystko ładnie, pięknie, mąż zaprosił do restauracji, skończyło się na pizzy i ciastku, dodam duuuużym ciastku. Tym razem bez wina, bo autem hihi :) Miło spędzony czas, ale dzięki temu spasowałam z dietą. No trudno, stało się. Powiedzmy, że to wszystko "w imię miłości" czyli wartości wyższych (czytaj mąż) wobec wartości mniejszych (czytaj dieta). Ale pora wrócić na właściwe tory i nie dać się ;) Czas przewartościować wartości hihi (całe szczęście, że mąż tego nie czyta). Dobrze, że kolejne Walentynki za rok ;) A jak u Was wyglądał ten dzień kontra dieta?
angelisia69
17 lutego 2016, 13:39Ale wiesz pomysl sobie,ze tych wspanialych chwil z pizza i ciastkiem nic nie jest w stanie ci zwrocic,to zostanie w pamieci na dlugo(randka z mezem) a do diety mozesz wracac caly czas i kiedy chcesz ;-) a randki w malzenstwie nie zdarzaja sie tak czesto
Felicity27
17 lutego 2016, 19:48O powiem Ci, że wyleczyłaś mnie z wyrzutów sumienia tym wpisem :) Dzięki! :)
jamida
17 lutego 2016, 08:16zjadłam rano batonika ze smutku hehe reszte dnia dieta :P
Felicity27
17 lutego 2016, 19:49Oj w takim razie jesteś rozgrzeszona z batonika ;)
spelnioneMarzenie
17 lutego 2016, 07:22dostalam czekoladki milka :D
Felicity27
17 lutego 2016, 19:50Dostałaś, ale czy...zjadłaś? Oto jest pytanie :)
spelnioneMarzenie
17 lutego 2016, 20:22zjadlam, ale podzielilam sie z rodzinka ;-)