Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam...


Witam,

Dopiero połowa lutego a ja już jestem tak zmęczona  tym rokiem jakby był listopad...

Już od początku roku wiedziałam, że będzie ciężko bo to przecież rok ślubu ale że wszystko nagle zacznie gnać do przodu to się nie spodziewałam...

No i tak pędzę a w tym pędzie załatwiam... sprawy związane z weselem, egzaminy, szkolną papierologię, zapisałam się na egzamin doktorski, teraz jeszcze ta prezentacja- myślałam, że odbębnię i będę miała z głowy wystąpienia publiczne na najbliższy rok. Koleżanka mnie ucieszyła, że niekoniecznie... bo się zbliża miesiąc wiedzy i mają za mało ludzi do jazdy po szkołach i opowiadania o naszym projekcie... więc będę jeździła ja na zmianę z jednym kolegą. Aż mi się płakać zachciało jak to usłyszałam...


Teraz jeszcze chcemy kupić auto, no i też szukamy, załatwiamy, a w poniedziałek urlop i jedziemy do Niemiec oglądać...


W tym wszystkim brakuje mi takie czasu na psychiczne lenistwo... 

Ale odkryłam, że ćwiczenia świetnie opróżniają głowę z myśli... Cały ten mętlik wywaliłam wczoraj z głowy na zajęciach.... i było tak pusto w tej głowie i tak spokojnie i tak miło....



Waga pokazała dzisiaj 60.4 kg 

Jeśli taką wagę utrzymam/ zmniejszę do przyszłego wtorku to cel nr 1 będę uważała za osiągnięty.


Cal nr 2- do 20 marca - 57-58 kg. Będzie ciężko ale postaram się siebie nie zawieść.

To się moja mama zdziwi jak mnie zobaczy :) Ostatnio widziała mnie z wagą 64 kg.

A powiem Wam, że widać różnicę- po twarzy i ciuchach.

Dzisiaj jadę kupić jeansy żeby jutro nie straszyć studentów portkami w które mogłabym zmieścić jeszcze jedną osobę.


Miłego dnia Słonka! 

  • mogeichce

    mogeichce

    14 lutego 2013, 12:39

    Wow! Szybko spada :)