Użalam się nad sobą. To tak trochę wygląda. Z jednej strony chcę wrócić do "normalności" z drugiej boję się zrobić czegokolwiek w tym kierunku. Dalej siedzi we mnie ten wewnętrzny opór. Może to trochę wina mamy, która ciągle mówi mi, że mam problem. To ciągłe mówienie, że mogłabym zrobić to lub tamto, jeść tak i srak odrzuca mnie od wszystkiego. Nie mam na nic ochoty.
Ciągle moją głowę zaprząta temat jedzenia. Mam wrażenie, że myślę wyłącznie o tym co mam zjeść. Nie mogę się od tego uwolnić. To powoduje, że notorycznie boli mnie głowa, żołądek, staję się nieobecna, bez ochoty do życia. Czasem nawet zastanawiam się, czy może lepiej byłoby gdyby mnie nie było. Wiem, to głupie, ale nie mam konkretnej motywacji do życia.
Jakby tego było mało chyba złapałam jakiegoś wirusa. Świszczy mi w żołądku, boli mnie brzuch i głowa, chce mi się spać, mam obolałe mięśnie. I tak od piątku. Cały pobyt w domu przechorowałam. Wróciłam do Torunia i czuję się jeszcze bardziej badziewnie. Oczywiście mama twierdzi, ze się denerwuję, że to ta moja "zdrowa" dieta, że nie daję sobie pomóc... i zaczyna podnosic głos, wkurzać się, spierać. Wmawiać mi jak to nie jest.
Chyba dziś wcześnie wyląduję w łóżku.
Jak mam pozbyć się tego gówna z mojego życia?!?!?!?!?!?!?!??!!?!!??!!?!?!??!!??! Męczę się z tym 3 lata i nadal tkwię w martwym punkcie.
Misia1995
29 września 2015, 22:50Bronisz sie i dlatego tak jest ale ja mam to samo tylko ze od chlopaka
Misia1995
29 września 2015, 22:43Twoja mama sie toba martwi woerze w ciebie dasz rade :-)
flaviadeluce
29 września 2015, 22:45Tak tylko ze to marwienie tworzy pewne błędne koło. Płacze i jęczy a to doprowadza mnie do szału i buntu. Nie wiem czemu prawdę mówiąc
Wiosna122
28 września 2015, 21:43duzo zdrowia. teraz wirusy na czasie :((( wazne zeby tego bardziej nie przeziębić..., ledwo tydzień mnie meczyło dwa dni było lepiej a teraz znow to samo...