Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzien dwunasty krokow malych


Witajcie, anioly towarzyszace, niewidoczne i skuteczne

no wiec sie staram, i sie udaje, moze dlatego, ze tak male kroki. Sama czuje, ze jak ruszylabym z kopyta to przy aktualnej sytuacji bym szybko sie potknela. Dopiero dzis moge powiedziec, ze od wczoraj wieczora koniec kataru koniec gardlowych spraw, ciut cos tam, ale nikle, i nie mam goraczki etc. 

Baaaaaaaardzo duzo roboty bylo i jak sie podleczylam, to do roboty, tak co dwa dni na dzien, dwa i moglam sie polozyc na dzien, dwa, i znowu na dzien albo dwa do roboty na caly dzien takie puzzle. Ale udalo sie przezyc dzieki temu ze nie robilam poza tym nic, w sensie - ledwie pranie wieszalam, a i to scedowalam na corki dwa razy. 

wiec moze efektow na wadze wielkich nie ma, ale za to - zrobilam sie zywsza, energiczniejsza, mysle o wroceniu do cwiczen 30 minutowych, ale chyba najpierw zaczne od  10 minut. 

I smieszne, ale prawdziwe, ze wlasnie realnosc tych malych krokow mnie rozruszala i teraz mozna ciut wiecej. I o ile zaczynalam z poczuciem niewiary ale proby to teraz mysle, czuje, ze bedzie naprawde coraz lepiej i szczerze mysle, ze wierze, ze wroce do vitaliowego sukcesiku i go nawet przesune. 

Bardzo dzieki, ze jestescie.  kobieta slaba, zagoniona, zmeczona, z obowiazkami potrzebue wsparcia, i juz