Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień drugi minął - sukces połowiczny


Dietkowo się trzymałam, no dobra prawie
wieczorem byłam w gościach i pozwoliłam sobie na sałatkę i ciasteczka - beztłuszczowe i bezmączne, tylko niestety z cukrem.. ale były pyszne!!!
Natomiast nie wykonałam mojego treningu
i to nie to że nie chciałam, poprostu mam w domu teściową i jakoś tak wstydziłam się przy niej...
Muszę się przełamać i zacząć ćwiczyć bo inaczej nic nie będzie z tego odchudzania..

Dzisiaj niestety nie miałam czasu nic ugotować
Więc na obiad zjadłam indyjskiego butter chicken z ryżem... 
Pyszne ale kompletnie nie dietkowe, mimo, że zjadłam b. małą porcję
Dlatego do wieczora zamierzam już zjeść tylko dwie mandarynki i lekką sałatkę na kolację (nie wiem jeszcze jaką bo będę w knajpie ale wybiorę coś light)

Kurka, trzeci dzień diety, a ja już jakoś tak mam coraz mniej wiary że może mi się udać
Chciałabym uwierzyć, że któregoś dnia stanę przed lustrem, spojrzę na moje ciało i się uśmiechnę bo będzie piękne... 
Albo pójdę na zakupy i wybiorę to co naprawdę mi się podoba a nie to w co się mieszczę i jako tako kamufluje fałdki...
eh, takie tam marzenia ściętej głowy...
dołek :(