Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
:(


Nie podoba mi się. Waga załamuje. Urosła o kilka gram. JEEEEZU.... Co prawda nie zjadłam dziś mięsa i ani okruszka czegokolwiek słodkiego. Ale pojawił się biały chleb i sałatka jarzynowa z majonezem oczywiście. Poirytowałam się. Kalorii duużo więcej niż wcześniej. Znów się opycham. Muszę być kurwa konsekwentna. A ja posiłek za posiłkiem. Nie fajnie. Jutro już musi być lepiej. W przeciwnym razie stracę motywację... Muszę starannie przygotować jadłospis. 

A dziś :
śniadanie: 
płatki zbożowe z cynamonem i 2 małymi jabłuszkami
szklanka mleka 2%
świeżo wyciskany sok z marchewek, jabłek i cytryny (0 cukru) 

obiad:
warzywa gotowane na parze (3 małe ziemniaki, 2 marchewki + 2 małe jabłuszka)

kolacja:
1,5 kromki chleba jasnego 
łyżka dżemu truskawkowego
2 łyżki sałatki jarzynowej

Bilans : 611kcal (bez ziemniaków) 807kcal (z ziemniakami)

Nie wiem czy liczyć kcal z ziemniaków. W końcu to warzywa. No ale tyje się od nich. Co myślicie? Liczyć z nich kcal?


  • Tay_Curlyhead

    Tay_Curlyhead

    2 marca 2014, 10:33

    Meny fajne :)

  • Gabbusia

    Gabbusia

    1 marca 2014, 19:33

    Myślisz, że nie ćwiczę? Codziennie staram się wykonywać jakieś ćwiczenia, czy to same przysiady czy intensywne treningi. Poza tym w odchudzaniu też nowa nie jestem. Siedzę w tym od 6 lat i stosowałam różne diety. Znam swój organizm i wiem jak reaguje. Jem tak jak uważam to za słuszne.

  • creeda

    creeda

    1 marca 2014, 18:23

    Liczyć jak zjedzone, jak nie liczyć. Poza tym od ziemniaków się nie tyje, tylko od tłuszczu który w nich jest, jeśli go dodasz (czyli jak je usmażysz, polejesz sosem itp). Też kiedys się tak odchudzałam jak Ty. To nie jest dobra droga do tego co chcesz osiągnąć. I tak utyjesz znowu, bo nie dasz rady całe życie na marchewce. Wszystkie to przerabiają. A wystarczy po prostu jeść drugie tyle i pobiegać pół godziny dziennie... To takie proste.