Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania: Jak się to wszystko skończy?......scenariusz jak z filmu...
22 sierpnia 2011
U mnie wciąż się cos dzieje,ale nawet tak lubię,ale scenariusza ostatnich dni nie przewidziałabym nawet ja.
Niektóre z Was pytają-jak randka-no więc byłam wstępnie umówiona na środę ,potem przełożyliśmy spotkanie na niedzielę,ale nie mieliśmy okazji na skypie
pogadać bo ja wracałam bardzo późno po pracy,a T.już usypiał zmęczony
,choć obiecał że w piatek zaczeka do 23.w sobotę też umówiliśmy się
pogadać o 23 i go nie było.Rano zero smsa ani telefonu ,więc uznałam,że
go skreślam,bo po co mi niesłowny gość.Nagle wczoraj wieczorem napisał
mi wiadomość chyba jedną z najdłuższych bez słowa wyjaśnienia"witaj"-koń
by się uśmiał.Niech se synek da spokój bo byle-jakiego faceta nie
potrzebuję.Teraz właśnie dostałam od niego smsa z pytaniem "dlaczego nie
odpisałam i czy się gniewam"-na to zdechłe witaj miałam odpisać?chyba
sobie kpi.No więc mu dziś odpisałam "że dziś dopiero odczytałam ten
dłuuugi tekst i mógłby się bardziej wysilić i choćby skłamać dlaczego
nie byłeś na skypie jak się umawiałeś albo smsa wysłać że się coś
zmieniło,dlaczego nie spotkaliśmy się wczoraj.Może i lepiej nie lubię
niesłownych ludzi""Dobrze się stało bo dzięki temu miałam całkiem udany
dzień.
Rano pojechałam z B.-moją koleżanką do naszej wspólnej kumpeli
Agusi,żeby wspólnie uświadomić jej ,że ma problem ze swoim zdrowiem
psychicznym i musi coś z tym zrobić dla siebie i Dawidka,bo ona teraz
nie funkcjonuje normalnie-musiałyśmy się za każdym razem pytać czy coś
do niej dotarło-niby tak ,ale na ile nie wiemy.Miała jechać nad wodę z
Agą jej córką i facetem ,a ja pojechałam do domu odpocząć po 3 ciężkich
dniach.W ostatniej chwili Beti się rozmyśliła i strach ją było w domu
Agi sama zostawić więc razem z mamą Agi zajechali do lekarza z nią
,dostała zastrzyk i nawet zaczęła coś mówić bo wcześniej zamknięta była i
wołami każde słowo trzeba było wyrywać z niej,a syn mógł do niej mówić i
zero reakcji.Znowu wpadła w dołek ma stany depresyjno lekowe,ale w
takim stanie jeszcze jej nie widziałam i takiej jej nie znam.Na noc
została u Agi ,a ja dziś z nią pojadę do jej lekarza do którego miała chodzić na konsultacje po wyjściu z Rybnickiego ośrodka dla ludzi myślących inaczej.Mam nadzieję,że jak jej rodzice wrócą z Dawidem ze wsi
dziś wieczorem to podjada po nią i ją zabiorą do domu,bo sama jak
zostanie to się wykończy.Ewa jej mama dzwoniła ,że na razie nie odda jej
Dawida i że warunkiem powrotu do domu jest podjęcie przez nią leczenia i
branie leków.Miejmy nadzieję,że wszystko się dobrze ułoży bo to młoda
jeszcze kobieta ma dopiero 34 lata. T.właśnie zadzwonił ,że przecież mi pisał ,że pracuje w niedzielę i dlatego się nie spotkaliśmy-pewnie przez te ciężkie dni z Betiną i w pracy pominęłam tą informację. Ostatnie 3 dni pracy przed urlopem to istny horror-czwartek-2 grupy do wykarmienia i przygotówka na grupę na piatek,a wieczorem o 19 dowiaduję się ,że na sobotę na 11 mamy stypę na 100-110 osób,więc szybko obleciałam chłodnie i mroźnie by sprawdzić jaki jest stan i trzeba było obdzwonić dostawców o mięso i inne składniki.Ile dałysmy radę z Monią to obrałyśmy warzywa i ziemniaki na kluski do nocy,a resztę trzeba było dopiero w piatek machnąć.no i wyszłam ok 23,30 Piątek na 9 w pracy -worek kapusty worek ziemniaków i heja-kluski,kapusta farsz na rolady ,a Szef P.klepał rolady 100,ale dalismy radę.Sobota juz 8 w pracy-Betinę zabrałam ze sobą na zmywak do 3 była ze mną,ale zachowywała się dziwnie-jakby się wystraszyła,że Monia ją przywitała,nie umiała się skupić na pracy na zmywaku,wciąż musiałam jej mówić gdzie i co ma robić.Skład był bidny ,bo szef był na weselu kucharka też a kolega M.na urlopie,ale wpadła na wydawkę i nam pomógł z tą setką.Potem trzeba było to wszystko ogarnąc i obsłużyć gości hotelu i 3 rezerwacje na 6 osób,ale to juz pryszcz. Teraz jednak mam urlop-na razie niestety z Betina i jej problemem,ale ona potrzebuje wsparcia,bo bez niego sama nie da rady-obiecałyśmy z Agą,że pomożemy jej teraz z Dawidkiem i jej mama też ,a ona ma się leczyć choćby miała się do szpitala na kilka dni położyć.
Wczoraj południu pojechałam na rower z Romkiem i objechałam 20km-nie mam
licznika bo się zapodział,ale on ma 32 km na liczniku,a do niego do domu
jest 6.Spędziliśmy miło czas do wieczora jeżdżac i rozmawiając.Byłam na
zamku w Chudowie,potem na Rybałówce w Paniowach. Jesteśmy niby tylko przyjaciółmi,ale czuję,że on żałuje tego i jakbym była z kimś innym będzie cierpiał.
No i dietkowanie-jak to z nim było? Ano różnie pobyty u Agi mało dietetyczne-hihi,ale w domku ok,w pracy?-mogło być lepiej bo nieregularnie przez te obowiązki i ruch.Waga piatkowa nieco większa niż na pasku,więc podczas ostatniego tygodnia nie schudłam. Od dziś w miarę spokojnie bedzie w domu to i ja się dopilnuję i będę grzecznie na rowerze jeździła.
organizację w restauracjach, sprawność przygotowywania i wydawania posiłków. To nie to samo co przedszkole, ja nie poradziłabym sobie. A za dietkę trzymam kciuki ;-)
madora
22 sierpnia 2011, 21:01organizację w restauracjach, sprawność przygotowywania i wydawania posiłków. To nie to samo co przedszkole, ja nie poradziłabym sobie. A za dietkę trzymam kciuki ;-)
dreamer17
22 sierpnia 2011, 09:32Gratuluje Ci motywacji i podziwiam :)
alldonka
22 sierpnia 2011, 09:26masz u mnie duuuży plus za tą Beti ! Pamiętaj - dobro zawsze wraca , niekoniecznie od tej osoby której pomożemy , ale wraca na bank !