Tydzień wolnego minął jak z bicza strzelił.W sumie nie napracowałam się zbytnio i dobrze,bo z remontowych spraw mnie interesowało tylko zamiecenie po robocie i przetarcie mieszkania i jedynie przy przenoszeniu mebli się naszarpałam.Resztę czasu spędzałam na ogrodach (warzywniak oplewiony przykładowo),w kuchni i na zakupach i rowerze.Niestety postępów wielkich w remoncie nie ma,bo jak na razie powstało rusztowanie pod podwieszony sufit i jest wyciszone i ocieplone wełną mineralną.Dziś dopiero Roman płyty gipsowe zamówi i pewnie w środę lub w piatek jak ja mam wolne będziemy je przykręcali,potem jeszcze gipsowanie i szlifowanie więc bałaganu i pyłu multum.Co do reszty jeszcze nie wiadomo kiedy ,bo dopiero dziś zamówiłam pomiar okien i pewnie mój znajomy który remontował mi pokój córki będzie mi wstawiał.Roman jeszcze nie wie o tym,ale muszę go przekonać ,bo lepiej więcej zapłacić i mieć do porządku zrobione niż liczyć na znajomych którzy pracują i czasem znajdą chwilę czasu,a potem wszystko ciągnie się w nieskończoność.Kolega przekonał mnie,że lepiej od razu okno w pokoju i kuchni zamontować przy jednym bałaganie ,.a zakup można przecież na raty rozłożyć.No apropo rat-padła nam kosiarka i naprawa to połowa nowej więc w sobotę kupiliśmy spalinową ,bo trawa już była wysoka.Raty nas nie zabiją bo 0% na 36 rat,a można spłacić wcześniej.
Z dietą niestety kiepsko i waga poszła nieco w górę.
W niedzielę ponad 24km rowerkiem -byliśmy w pobliskim ogrodzie botanicznym na "Święcie pszczoły"wysłuchaliśmy kilka fajnych koncertów między innymi Anny Ross z funadacji Anny Dymnej i wróciliśmy na kolację po 20-tej.
Dziś już niestety do pracy i dowiedziałam się,że nadal nie zatrudniono śniadaniowej więc jeszcze te obowiązki na nas kucharzy spadają i ponoć jest nieciekawa atmosfera,ale o tym ma mi powiedzieć szef kuchni dziś.
No i co?oczywiście jak ja idę na urlop to napiekę ciast i narobię makaronu,a oni wszystko sprzedali i znowu na mnie to wypadnie-wrrrr-a taką mam niechęć do pracyjeszcze z 3 tygodnie urlopu wzięłabym na siebie
MonikaGien
18 czerwca 2013, 11:03miłej pracy, choć za pewne lekko nie bedziesz miała, trzymaj się kochana :-)
mikrobik
17 czerwca 2013, 16:12Urlop remontowy to dosyć męczące wypoczywanie, ale od pracy i jej atmosfery na pewno można się oderwać. Popieram pomysł zakupu na raty.
jolaps
17 czerwca 2013, 15:16Kupowanie na raty to dobry pomysł. ja tylko tak kupuję. Mam stałą kwotę ratową z pensji i w jej ramach robię zakupy już od bardzo wielu lat.
Dana40
17 czerwca 2013, 13:22Remont skończycie będzie fajnei, ale pogadaj z Romanem o tych oknach, aby nei było zgrzytu.Fajnei,że szwagier jest milszy , zgoda buduje :)
Jadwiga1973
17 czerwca 2013, 10:58No właśnie, tak jest z tym urlopem, czeka się, czeka, a potem pluuuum, i nie ma!!! Życzę nowych sił do pracy i pozdrawiam!