No dzisiaj musiałam się już ruszyć z domu. Najpierw sprawy w banku (kolejka niesamowita), następnie rachunki na poczcie (co się odwlecze to nie uciecze no i w końcu mnie dopadły), na koniec dnia tradycyjnie angielski.
Moje menu:
Śniadanie: bułeczka z resztkami kotleta
Obiad: rosół + ziemniaczki + kalafior
Podwieczorek: mus (jabłka+grejfrut+pomarańcza+truskawki)
augenblick
13 kwietnia 2012, 23:12nie lubię załatwiać spraw "urzędowych"