Słucham sobie audiobooka Agnieszki Węgiel o powyższym tytule. Chciałam Carra, ale audiobooka nie ma, e-booka też nie znalazłam, a papierowych książek nie zamierzam gromadzić.
Co do pozycji pani Węgiel, to jest ciekawa. Wali w pysk, obalając wszystkie mity i wymówki dotyczące odżywiania i diet.
To, co wyniosłam do tej pory dla siebie, to:
1. Mam jeść te 3 posiłki, lub 4, jak mam taki rozkład, ale to mają być normalne posiłki, pełnowartościowe, nie żadne obcinanie kalorii, żeby szybciej schudnąć. Pomiędzy posiłkami nie ma być żadnych przekąsek. Żadnego podgryzania jabłek, marchewek, czy innych takich. Nie chodzi tu o kalorie, ale o sam fakt podgryzania i robienia z jedzenia jakichś substytutów. Nie i koniec. Jeśli jestem głodna między posiłkami, to znaczy co? Ano to, że posiłki mam źle skomponowane, albo za mało kaloryczne. Najprawdopodobniej jest to deficyt białka i/lub tłuszczu. Mam zmienić posiłki na pełnowartościowe, a przekąski usunąć i już.
2. Jedzenie emocjonalne. Czyli stres, o czym wiedziałam. Ale ja nie żyję w stresie i nie jem pod jego wpływem. Jeśli raz na chiński rok zdarzy mi się wkurwić, to wtedy kompletnie nie mogę nic zjeść. Apetyt poziom zero. Ale... pani Węgiel napisała coś, co było dla mnie zaskakujące. Ten sam mechanizm emocjonalny, czyli podniesienie poziomu kortyzolu, działa też w przypadku ulgi. Jako taka nagroda. Oooo, to to u siebie zauważam. Takie "no, wreszcie mam święty spokój, czas dla siebie i moich smakołyków".
3. Emocje w jedzeniu - trzeba zauważyć, zrozumieć. I zrozumieć, że jedzenie nie usunie problemu. Da chwilową ulgę, ale problem nierozwiązany będzie nawracał. Zatem trzeba zejść do źródła i popracować u podstaw. Może boleć, może być źle i ciężko, ale zajadanie problemów, to mniej więcej ten sam mechanizm, co picie wódy. Nie pomoże.
4. Zakumumplować się z samą sobą. Zrozumieć siebie, swoje potrzeby, swoje marzenia, swoje żale, braki. Zobaczyć to, co jest we mnie cenne, dobre, fajne. Nie stawiać się w roli ofiary, nie mówić, nie myśleć o sobie źle. Jeśli ja siebie nie polubię, to kto ma to zrobić?
5. Oczywiście - żadnych diet. Żadnego myślenia "kiedy schudnę, to będę szczęśliwa". Bzdura. Będę szczęśliwa, kiedy sobie pozwolę na bycie szczęśliwą. Kiedy pozałatwiam to, co trzeba, kiedy będę się w życiu realizować, a do tego nie potrzebuję być chuda. Wręcz przeciwnie. Kiedy będę szczęśliwa, wtedy schudnę.
I tak sobie dalej słucham, jeszcze nie skończyłam. Większość zgadza się z moimi przemyśleniami. Fajnie. Troszkę się nie zgadzam, ale to drobiazgi.
____________
Co słychać.
Mam nową trenerkę. Już 3 treningi z nią zaliczyłam. Jest inna. Bardziej energiczna. Jest więcej cardio, więcej siłowych ćwiczeń, mniej takiej typowej gimnastyki. Spalam więcej, męczę się podobnie, nie mam zakwasów. Treningi są dłuższe, bardziej zróżnicowane, więcej rozgrzewki, mniej uspokojenia i rozciągania. Ciężarki, kettle. Fajnie. Na razie mi to chyba bardziej odpowiada. Zmieniły się też pory treningów. Teraz mam w poniedziałki, środy i czwartki o 19.00. Godzina super, czwartek mi nie odpowiada i będę go odrabiać sobie sama w piątek.
Skończyłam słuchać serię demoniczną Perera V. Bretta. I jestem w czarnej rozpaczy, bo nie mam co słuchać! Poszukuję jakichś serii. Może "Koło czasu"? Albo "Saga o ludziach lodu"? Nie wiem, muszę się wciągnąć. Poszukam.
Jutro bieg Sylwestrowy. 10 km. Normalnie nie biegam w piątki, ale pobiegałam wczoraj, w środę, wyszło 20 km, chociaż chciałam jakieś 14-15, ale źle sobie trasę wyznaczyłam. Dzisiaj za to odpuściłam. Przebiec przebiegnę. A medal jest śliczny.
Zrobiłam sobie na 5 dni śniadanka - pudding z kaszy jaglanej na mleku migdałowym z odżywką białkową i nugatem z daktyli i nerkowców. Mniam. Duże porcje. Odżywki dwie różne - karmelowa i o smaku białej czekolady. Takie warstwy. Jedna porcja ma troszkę poniżej 400 kcal. Jak na śniadanie spokojnie wystarczy.
No to,
Szczęśliwego 2022.
zlotonaniebie
31 grudnia 2021, 09:13Fajnie się Ciebie czyta, jesteś taka energetyczna:) To co piszesz na początku to też moja filozofia. Nigdy nie rozumiałam tych małych przekąsek i w związku z tym, tym ciągłym myśleniu z zegarkiem w ręku, że trzeba coś przegryźć. Gratuluję wytrwałości i zapału, wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
ggeisha
31 grudnia 2021, 20:26Dzięki <3
ognik1958
31 grudnia 2021, 06:13Komentarz został usunięty