Dawno się tak nie sponiewierałam. Start ostro pod górkę. Więc biegłam, bo wszyscy biegli. Tylko, że ja wczoraj 17 km po wertepach zrobiłam, a na bieg szłam, i to naokoło. No przedobrzyłam. Prawie całość w czwartej strefie.
Nie byłam ostatnia, nie skończyłam po limicie, jakieś 1 godz. 20 min. mi ta przyjemność zajęła. Około pół kilometra wzniosu plus kilka ślizgów w dół. Nogi palą żywym ogniem. Twarz pali. Zmęczona jestem.
No ale oczywiście, musiałam z powrotem jeszcze drogi nadłożyć - i 8 km marszu.
W sumie spalone 1660 kcal. Na to wszystko.
Pitolę, jutro luz.
kasiaa.kasiaa
10 stycznia 2022, 08:48Super, szacunek 💪🙂
ggeisha
10 stycznia 2022, 08:55Dzięki.
Milosniczka!
9 stycznia 2022, 20:26Ja Cię naprawdę podziwiam
ggeisha
9 stycznia 2022, 22:19Dzięki, ale to nie jest ani dobra wola, ani obowiązkowość. To jest nałóg. Jedyne, co robię sensownego to ten plan. Wykańcza mnie szybkie bieganie i bieganie po górkach. Ale to dobrze. Jest szansa, że nie będę traciła czasu na tępe stukanie kilometrów.
barbra1976
9 stycznia 2022, 18:45No luz się należy 😄
ggeisha
9 stycznia 2022, 22:20Obowiązkowo! :)
Berchen
9 stycznia 2022, 18:43o rany, gratuluje wytrwalosci:)
ggeisha
9 stycznia 2022, 22:21Nie, to nie tak. Wytrwała nie jestem. Ja po prostu nie umiem przestać. Ale obiecałam sobie, że następne zawody w październiku. Zobaczymy, czy wytrzymam.