Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Z bieganiem jest tak, jak z jedzeniem?


Tak mi przyszła do głowy analogia i w sumie nie wiem, co o tym myśleć.

No bo miałam do zrobienia jednostkę treningową: 

15 minut w 2 strefie tętna, 

15 minut w 4 strefie tętna, 

15 minut w 2 strefie tętna 

5-10 minut biegu odpoczynkowego.


Już abstrahując od tego, że z tymi strefami to doopa blada, bo nijak się nie da biec w 2 strefie, te 5-10 minut to u mnie około 15, ale po odbębnieniu tego, jak dotąd jednego z najtrudniejszych biegów tego programu (ten środkowy 15-minutowy interwał dał nieźle popalić!) byłam porządnie zmęczona, ale i zadowolona. Jak po porządnym, kalorycznym i pysznym posiłku. I w zasadzie na tym powinnam poprzestać, było nie było, stuknęło 10 km. A co zrobiłam ja? Zrobiłam dodatkową pętelkę 8 km. Tak ledwo powlócząc nogami. Jak kompuls jakiś, kiedy się jeszcze obżera, choć już jest się pełnym. Po co mi to? Tym bardziej, że wieczorem jeszcze czeka mnie trening. 

Dolega mi zdecydowanie kompulsywne bieganie. 

Nie, nie chodzi o to, że biegam często, że się morduję tymi interwałami. To jest OK i jak najbardziej racjonalnie. Chodzi o to, że dowalam drugie tyle, bo czuję, że jeszcze się zmieści, że dam radę, że mam czas i audiobook ciekawy, wiec czemu by nie?

I szlag trafił postanowienia noworoczne! Dlatego uważam, że te postanowienia są bez sensu. 

  • Naturalna!

    Naturalna! (Redaktor)

    10 lutego 2022, 10:10

    Póki masz siły biegaj! Ja kiedyś zrobiłam taką głupotę, pamiętam to do dziś, że w lecie przed nocką w poniedziałek, poszłam rano biegać i takiego mialam powera, że pykło 17 km bez problemu. No i wszystko byłoby ok, gdybym nie wpadła na pomysł, żeby po południu znowu iść na bieganie, bo pogoda ładna, szkoda w domu siedzieć. I co? Tak mi się dobrze biegało, że pykło znowu 17 km. No a potem wieczorem (21:00) na nocki!!! Oczywiście po kilku latach takiej głupiej hiperaktywnosci (nie tylko bieganie, ale też rower i ćwiczenia silowe) dorobiłam się wyczerpania nadnerczy i już nigdy do regularnego biegania nie wróciłam. Sporadycznie sprawdzałam, czy jeszcze umiem 😉 Także mierz siły na zamiary i zawsze dbaj o sen, niby to wiesz, ale żeby Cię nie kusiło stać się nadczłowiekiem, bo organizm sobie kiedyś może to odbić i zastrajkować.

    • ggeisha

      ggeisha

      10 lutego 2022, 11:44

      Dokładnie. Miewam takie ciągi, o których piszesz. A potem jestem wykończona, mam "kaca" biegowego, jak po maratonie i nic mi się nie chce. Do następnego razu, kiedy znowu mam wrażenie, że mogę wszystko. Ech. Nad snem też powinnam się pochylić, bo mimo wszystko 6 godzin snu, to nie jest tyle ile tygryski lubią najbardziej. Kocham spać, ale... do południa. A tu ZONK, bo grafik na to nie pozwala.

  • barbra1976

    barbra1976

    9 lutego 2022, 22:45

    Postanowienia noworoczne to coś, czego zupełnie nie rozumiem. Chcesz coś zmienić człowieku, to już, teraz. Nie od nowego roku. A sport i żarcie - w sumie może być. Że uzależnia. Ale może ty po prostu masz moc, więc według niej latasz. Biegania pod cyferki sobie nie wyobrażam. Wiem, że jak chcę interwał, robię przebiezki sprintem do porzygu i wiadomo, że jest interwał. Kiedyś miałam zafiksowanie na liczenie, sprawdzania. Przeszło. I fajnie.

    • ggeisha

      ggeisha

      9 lutego 2022, 22:55

      Bieganie intuicyjne - fajna sprawa. Zwykle też tak robię. Raz na jakiś czas odpalam sobie jakiś program, który pozwala mi na przekraczanie własnych granic.

    • barbra1976

      barbra1976

      9 lutego 2022, 23:14

      Tak, to też lubię. Czasem się sprawdzić. Ale nie na codzień. Już nie.