Od zawsze ma kłopoty z kolanem, 3 lata temu artroskopia -martwica kości. Od tamtej pory różnie bywało, raz lepiej raz gorzej. Wiedzieliśmy, że czeka ją kolejny zabieg, ale ostatnio było lepiej , do teraz. Tydzień przed świętami przewróciła się, bo zabolało. I zaczęło się prywatne wizyty u ortopedy USG, rezonans magnetyczny, rehabilitacja /kwoty które płaciłam wzięte z księżyca/ . Okazało się, że są dwie luźno latające kości około 1,5cm które gdy przesuną się tam gdzie nie powinny blokują kolano jest potworny ból i zero ruchu. I cały wyjazd diabli biorą. Ortopeda stwierdził, że to nasz wybór jazda czy natychmiastowa operacja. Jeszcze mamy skonsultować to z innym ortopedą, a szansy na wyjazd w innym terminie nie ma żadnej. Co robić? zaryzykować, że nie dojdzie do zablokowania kolana w czasie wyjazdu i zabieg po powrocie, czy wyjechać i modlić się o każdy dzień, myśleć że się uda? Życie to ni bajka, zawsze pod górkę! Dlaczego nie może być dobrze?
bianca2
6 kwietnia 2013, 20:29Powiem szczerze że sytuacja nie do pozazdroszczenia:( Szkoda żeby stypendium przepadło ale co ona zrobi jeśli we Francji te luźne kostki przewędrują. Mojemu mężowi w stopie też wędrują. Za 2 tyg ma artroskopię