Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
niedziela


Po raz pierwszy chyba zaczynam wierzyć, że potrafię schudnać, potrafię nie żreć bez opamiętania w nocy. Nie bardzo rozumiem jak do tego dochodzi, że nie jem nocą, że nie ulegam swoim chwilowym zachciankom. Zaczynam mieć wiarę i nadzieję. qrcze - brzmi to jakoś nazbyt duchowo

Ale nic to. Najważniejsze, że się trzymam z tym żarciem. Bo generalnie mogę i zawsze mogłam dołożyć sobie ćwiczeń.  Lubię wysiłek fizyczny i to jest coś co mogę robić. Natomiast to objadanie się...... Co z tego, że np. potrafiłam tracić w ciągu dnia na ćwiczeniach 600- 700 czy nawet 1000 kcal jak wszystko nadrabiałam z nawiązką wieczorami.

Gdybym wpisała w Vitaliusza to, co do niedawna zwykłam jadać i pić wieczorami, to pewnie komputer by mi eksplodował z przeciążenia hihihi

Ćwiczę od lat i od lat GRUBA jestem -  przez to cholerne bezmyślne obżarstwo.

Może pod zwałami tłuszczu kryja sie jakieś mięśnie??????? Może kiedyś je wydobędę na światło dzienne?????

Póki co - oto mój ideał