Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jejć jakie szczęście mnie spotkało...... czyli jak
iść do Warszawy z Warszawy przez Rzym:P


Bądź tu mądry wczoraj zważyłam się bo wyniki trzeba było podać do grupy i tam 70,4 kg. Wczoraj nie był za idealny dzien z dietkowaniem...czyt. 2 paczki, czekolada, kawa z cukrem, napoj energetyzujący.Jakis diabel mnie kusil w zabce i wygral ze mna przekonal mnie ze moge, a ja zadowolna, ze dostałam podwyzke prawie cala podwyzke przejadlam. Ale mniejsza o to. Dzis rano wstaje i sobie mysle raz kozie smierc a tu prosze zobaczcie sami:


Jestem mega szcześliwa choc wiem, ze ta 7 jeszcze się moze pojawic, ale poki co usmiech nie schodzi mi z twarzy. A jaki pon taki caly tydz. Hmmm teraz czas sie zabrac za siebie i zaczac dbac i wygladac jak kobieta a nie jak stara baba, ktora nie cieszy się życiem albo tak jak one ciesza sie zyciem ostatnio spotkalam 80 staruszke ktora promieniala po prostu. Hmmm jeszcze 2,9 kg i bedzie nadwaga cel taki mam do świąt i sylwka i bede oczywiscie chudsza od mojego chloptasia. Pozdrawiam wszystkich:P