na szczęście powoli spada od tego nieszczęsnego wtorku - dziś było 65,9. Zrobiło się trochę chłodniej więc mniej spuchnięta jestem, ale jednak jeszcze jestem, czuje to po palcach u rąk i nogach. Poza tym nogi mnie strasznie bolą, chyba muszę sobie kupić coś w aptece przeci żylakom, żeby usprawnić krążenie i wzmocnić naczynia, bo jak tak dalej pójdzie to mi żylaki w końcu wyskoczą hurtowo. a na ból nóg ostatnio cierpię prawie całymi dniami (nie jest to taki ból mocny, ale lekko upierdliwy, jakbym z 500 km przeszła, ale to ewidentnie od żył cholipcia).
dziś byłam na chwilę w robocie z młodą i przez "tą" chwilę pół dnia mi zleciało. Teraz córa śpi smacznie a ja się relaksuję. Zjadłam obiadek i pojeździłbym na rowerze, ale chyba za szybko po jedzeniu???
spróbuję pod wieczór, jak małż będzie kładł młodego, to wtedy.... bo potem wieczór ma być nasz, bo małż ma dziś imieniny....
to do miłego... papa