wynik niestety nie jest powalający, 0,1 kg od soboty. wczoraj mnie natchnęło i stwierdziłam, że zmienię dzień ważenia i dziś będę miała nowy plan diety. Jak pomyślałam tak zrobiłam i na ten o 1 dzień krótszy tydzień będę zwalać winę za minimalny spadek. pewnie organizm się buntuje, czy co.... muszę więcej ćwiczyć nie ma bata... a najlepsze, że psycholog mo gratulowała sukcesu i życzyła jego powtórzenia za tydzień hihi
ale prawdę powiedziawszy, tragedii nie ma grunt, że mniej, ale liczyłam, że zaliczę już 63 kg w tym tygodniu (oczywiście z hakiem), a tak trzeba będzie trochę poczekać....
miłego wieczorku, moje drogie....
idę sprawdzić plany mego małża, bo na razie gra z młodym w xboxa - to spróbuję wykorzystać czas dla siebie papa
Isengard
22 października 2012, 22:13Chyba żadna z nas nie ma idealnych spadków. Jeszcze będą te większe, trzymam kciuki :)
Charlee
19 października 2012, 20:41Nie martw się nim się obejrzysz będziesz już miała 5-tke z przodu ;))