Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Ta, co się wiecznie odchudza - z różnym skutkiem.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2181
Komentarzy: 31
Założony: 27 maja 2013
Ostatni wpis: 6 lipca 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
grosella

kobieta, 35 lat, Poznań

173 cm, 86.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 lipca 2024 , Komentarze (8)

Nie jest to dla mnie najlepszy czas.

Zamknęłam firmę i jestem bezrobotna. Nie umiem się odnaleźć. Mam za dużo wolnego czasu i się po prostu nudzę. Nie jestem przyzwyczajona do bezczynności. Za dużo myślę i za dużo jem. 

Żeby się czymś zająć zrobiłam wielkie porządki w szafach. Posegregowałam  ciuchy, w których nie chodzę od lat. Mam dwa wielkie worki ubrań, które są za małe. Przestałam się łudzić, że do nich schudnę. Choćbym się zesrała, że wejdę już w rozmiar 38. Trochę żałuję, bo to naprawdę fajne rzeczy, niemal nieużywane. Mam apel! Jak macie fajny ciuch, to ubierajcie go często. Nie na specjalne okazje raz w roku. Bo ja teraz mam do wyrzucenia sporo ubrań, które miałam raz, może dwa razy na sobie. Czujcie się piękne każdego dnia!

A mnie to trochę zdołowało. Ale przynajmniej trochę odgraciłam szafy, bo nadmiar mnie przytłaczał. Teraz to stawiam na minimalizm.

Poza tym odkryłam, że nie mam hobby. Jasne, lubię czasami poczytać kryminał albo ciekawy reportaż. Czasami poćwiczę, raczej dość nieregularnie. Ale trudno to nazwać pasją. Jak Wy lubicie spędzać czas? Bo ja naprawdę nie mam co ze sobą zrobić.

I oczywiście szukam pracy. Przeglądam oferty, wysyłam cv. Na razie bez odzewu. To też mnie martwi. Nie umiem się zrelaksować. To wszystko odbija się na moim wyglądzie. Jem ze stresu i z nudów, jestem jakaś taka spuchnięta. Czasami wyjdę na spacer albo na rower.

I ja wiem, że użalam się nad sobą i nikt nie lubi czytać o problemach. Ale podobno pisanie ma terapeutyczną moc. Także wyżalam się w próżnię internetową. Może poczuję się lepiej.

18 czerwca 2024 , Komentarze (6)

Ostatnio mam bardzo stresujący czas. Zamykam firmę i mnóstwo z tym załatwiania spraw, ogarnianie zaległych faktur, płatności, rozwiązywania umów - no oszaleć można. A druga sprawa to, że za dwa tygodnie będę bezrobotna. Przeraża mnie szukanie pracy i wdrażanie się w nowe środowisko. Od tego wszystkiego dostaję na głowę. A mój sposób na stres to jedzenie. Jem na poprawę humoru, na uspokojenie, no daje mi to poczucie bezpieczeństwa. Tylko kurde wręcz tyje w oczach. I po takim nocnym obżarstwie, rano czuję się jak na kacu. Zmęczona, bez energii, nie do życia.

Ćwiczenia poszły w odstawkę, z siłowni musiałam zrezygnować, bo muszę ograniczać wydawanie pieniędzy. Nie mogę się na niczym skupić. Marzę o wakacjach, o kilku dniach bez tych wszystkich formalności, chce mieć czystą głowę i skupić się na sobie. I znaleźć jakiś sposób na dalsze życie. Od dziesięciu lat prowadziłam własną działalność, a teraz czeka mnie praca na etacie. Nie wiem, jak się odnajdę. O ile w ogóle uda mi się znaleźć jakąś pracę. I muszę zadbać o swoje zdrowie, bo te ostatnie tygodnie dały mi mocno popalić.

Bardzo chaotyczny ten wpis, ale właśnie taki mam teraz chaos w głowie.

Przede mną wielki projekt pod hasłem ZMIANY. Muszę to jakoś przemyśleć, bo wiele aspektów jest do ogarnięcia.

1) Zdrowie - dieta i aktywność, bo teraz to jest masakra. Podstawowe badania, bo wieki nie byłam u żadnego lekarza.

2) Praca - zamknięcie firmy, napisanie cv, przeglądanie ogłoszeń o pracę.

3) Relacje - już nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam z koleżanką na kawie i pogaduchach. Nie wspominając o mężu, z którym tylko mijam się w domu, mam wrażenie że od dawna żyjemy na innych planetach, ale oboje jesteśmy za wygodni żeby się rozstać.

4) Ogarnięcie domu - o tym to już mi się nawet nie chce myśleć.

Sama nie wiem od czego zacząć.

Albo jak to mówią najlepiej rzucić wszystko w cholere i wyjechać w Bieszczady. :D 

3 kwietnia 2024 , Komentarze (3)

Przez te głupie swieta moja dieta poszła w pizdu. Ciągle dojadam resztki, mieszam ze słodyczami, totalnie sie rozregulowałam z jedzeniem. Nie znoszę tego. Zawsze to samo. Na każde świeta zawsze pełno żarcia, gotowania, bo przecież tradycja, bo wypada. A potem jeszcze przez tydzień nie umiem wrócić do racjonalnego żywienia. A jeszcze w każdej szafce mam zachomikowane słodycze. Najchętniej wyrzuciłabym wszystko, żeby mnie nie kusiło.

Jak mieszkałam sama, to latwiej panowałam nad jedzeniem i ogólnie nad gotowaniem. W duecie ciężko się dograć. Bo mamy listę zakupów, na bieżąco ustalamy obiady, ale często mąż kupi coś dodatkowego, bo ma ochotę. Ale potem lezy to w lodówce zapomniane. I potem wywalam, bo termin minął, bo spleśniało.

Także na wagę w ogóle nie wchodzę po tym świątecznym obżarstwie. Czuję się ociężała i bez energii. Staram się to jakoś rozchodzić, w sensie chodze do lasu, bo na inną aktywność nie mam siły ani ochoty. Jak wypadnę z mojej rutyny cwiczeniowo-jedzeniowej, to potem trudno mi wrócić. Ja jednak lepiej działam jak mam wszystko poukładane i zaplanowane, uwielbiam rutynę.

15 marca 2024 , Komentarze (1)

Wczoraj stwierdziłam, że pójdę pobiegać. Co jakiś czas wpadam na ten genialny pomysł. 😅

I to było 30 min walczenia o oddech. Przebiegłam niecałe 4 km ze średnią 8:16. Czy to w ogóle można nazwać bieganiem? 😂  Ja naprawdę nie mam pojęcia, jak ludzie biegają np. półmaraton że średnia 4min na kilometr. Fascynuje mnie to.

No ale za pare dni spróbuję ponownie, bo mój trener na siłowni zachęca mnie do cardio. Nawet zamowilam sobie nowe buty zeby sie zmotywować. :) Potrzebuje jakiegoś wyzwania, celu. Także padlo na bieganie.

A Wy macie jakis sportowy cel? na na 

21 lutego 2024 , Komentarze (9)

Przez lata ćwiczyłam w domu i przerobiłam chyba wszystkie możliwe trenerki. Jedne polubiłam, inne w ogóle mi nie podeszły. Ale bardzo często musiałam się zmuszać do tych ćwiczeń. Brałam udział w różnych wyzwaniach i to było spoko. Ale często mi się po prostu nie chciało. Efekty  mizerne, kondycja może nieco lepsza, ale tak ogólnie to nie widziałam zbyt dużej różnicy.

Odkąd zaczęłam chodzić na siłownię to dostałam objawienia. Jest tyle różnych rodzajów sportu, ze każdy znajdzie coś dla siebie. Nie ma sensu się zmuszać. Tylko szukać ulubionej aktywności. Ja oprócz ćwiczeń w domu, to próbowałam biegać, chodziłam na jogę, później był pilates, nawet rolki (co zakończyło się złamaną ręką). No probowałam wielu rzeczy i byłam pewna że ja po prostu nie lubię ćwiczyć.

Zaczęłam chodzić na siłownię i to jest to! Uwielbiam. Jara mnie to bardzo. Widzę poprawę, praca z trenerem jest super, idę na ten trening z przyjemnością.

Także jeśli nie lubisz ćwiczyć, to szukaj i próbuj różnych sportów :)

W końcu waga ruszyła i jest trochę mniej. Hurra!

12 lutego 2024 , Komentarze (4)

No to wracam tutaj. Pisanie zawsze mi pomagało. Pokasowałam wcześniejsze wpisy, bo zaczynam akcje nowa ja. Na wadze 85 kg, od kilku lat nie mogę tego zmienić.


Zapisałam się na siłownię z trenerem personalnym. Chodzę od początku miesiąca. Powiem szczerze że trochę sceptyczna byłam, gdy zobaczyłam młodego i umięśnionego chłopaka, który zaczął mi ustalać plan. Ale pomyliłam się. Ma dużą wiedzę, a na pewno większa niż ja. Zrobił kurs trenera, a teraz jest na trzecim roku fizjoterapii. Bardzo fajnie się z nim rozmawia. No i jest przystojny, wartość dodana ;)

Jeśli chodzi o diete, to sama próbuje ograniczyć kalorie. Znowu zainstalowałam fitatu i bawię się w liczenie. Nie lubię tego. Najchętniej wykupiłabym catering, ale nie stać mnie. I tak karnet na siłownię szarpnal mi budżet. Zresztą jakby mąż usłyszał, że przestaje gotować to zrobiłby awanturę. Także muszę cię męczyć w tej kuchni.

Także za pół godzinki lecę na siłke spalać kalorie ;)