Dieta dalej bezproblemowo, trzymam się planu, humor i dobre samopoczucie mi dopisują.
Dzisiaj 1,25 km pływania na basenie i 8,6 km na bieżni. Podczas biegania poczułem, że mogę nie dać rady... hmm nie wiem czy to chwilowe? czy może za mało jem jak na ćwiczenie 5x w tygodniu? Może organizm musi się przystosować do zwiększenia ilości basenów o 10 i podniesienia prędkości biegu o 0,5 km/h? Zobaczymy, jak przez następne kilka będzie podobnie to dodam mały posiłek węglowy przed treningiem, powinno pomóc.
W okresie zimowym z rana na czczo pije szklankę wody z czubatą łyżeczką miodu + wyciśnięta cytryna, może to też za mało?
Pozostaje "wsłuchiwać się" w potrzeby organizmu.
Dzisiaj piątek, ale na razie mam silne postanowienie nie grzeszenia w ten weekend... Jutro ważenie, więc martwię się jedynie sobotą :)