Bałam się wchodzić na wagę, dawno.. bardzo dawno nie wchodziłam. Bałam
się zobaczyć 9 z przodu i powiem Wam, że tylko 1 kg dzieli mnie od tego
widoku.. a nawet 0,9kg. To jest STRASZNE ! :(
Nastał
ten dzień, ten poniedziałek. Początek diety ale i zebranie w pracy,
chcę mieć ten dzień już za sobą. Chcę wiedzieć o co chodzi z tym
zebraniem i chcę wiedzieć, czy poradzę sobie z dietą w tym dniu.
Piję kawę i jem musli. Odwiozłam synka na rowerze do pracy. Trochę się
zmachałam, bo w kilku miejscach droga nie była prosta. Chwilka
odpoczynku i zaraz znowu jadę... na zebranie, potem zrobię obiadek.
Znowu chwilkę odpocznę i do pracy. Tak zleci mój dzionek.
Plan na ten tydzień? Nie poddać się! Nie ulec wieczornym podjadaniom! Może jutro zrobić nawet jakieś ćwiczenia przy muzyce. Wypić dużo wody.
Mam mało kasy (przed wypłatą), a zakupy teraz trzeba zrobić z głową.
Muszę sobie zrobić obiad na 2-3 dni, sałatkę też by się przydało, choć
nie mam ochoty.. coś pomyślę. Teraz muszę dużo myśleć, by tego nie
spieprzyć.
Powodzenia dziewczyny i do boju - START!