Jakoś nie mogę do końca przekonać się do tych treningów (les mills combat) a stretch czyli inner warrior w ogóle mi nie odpowiada. W sumie to za wcześnie na wypowiedź i ocenę, bo w ciągu dwóch tygodni nie zrobiłam nawet pełnego tygodnia treningu, zawsze znalazła się jakaś wymówka... a może jednak potrzebowałam odpoczynku, ale na usprawiedliwienie dodam, że kilka razy biegałam.
Tęskno za Tonym, ale dam jeszcze szansę Rachel ;) Dziś było plyo i nie było w sumie źle, tylko to siedzi w mojej głowie, ci ludzie nie byliby moimi przyjaciółmi, a Tony mógłby być...
Ale póki co nie odpuszczę. Poza tym czeka na mnie jeszcze Shaun...
Wczoraj klientka, która była ostatnio jesienią: "ale pani schudła, widziałam panią na mieście, ale nie byłam pewna czy to pani, nie poznałam, bo schudła pani i zmieniła fryzurę..."
Takie texty dodają skrzydeł i obrzydzają czekoladę.
holka
2 maja 2013, 10:18Co do treningów ja jestem ostatnią osobą,która może się wypowiadać w tym temacie,bo mi nie odpowiadają żadne...po prostu ruch w jakiejkolwiek postaci mnie nie kręci...jeśli w ogóle coś robię to zawsze z przymusem...Ale komplementami Cię zasypują...super zazdroszczę :D
NaDukanie
30 kwietnia 2013, 20:25Oj tak dodają,dodają :) Tyle tych treningów u Ciebie,ale to dobrze ,że masz w czy wybierać :)
anabel87
30 kwietnia 2013, 18:28na pewno komplementy pomagają :) a możesz wrócić do Tony'ego zawsze lub Hybrydę robić :P... buźka :)
schocolate
30 kwietnia 2013, 15:59Oj dodają, dodają. motywacja wzrasta o 100% :) super :D
wysocka78
30 kwietnia 2013, 14:20Fajnie z tym komplementem!
MllaGrubaskaa
30 kwietnia 2013, 13:36Kochana , piękny komplement :)) , a jak treningi Ci nie pasują to szukaj czegoś innego , nie ma się co zmuszać!
AnielaKowalik
30 kwietnia 2013, 13:32Bardzo miły tekst usłyszałaś :) Aż to sił dodaje :)