Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Achh wiosna... :)


Jeaaaa...pewnie pozbyłam się wody z organizmu ale i tak jestem DUMNA, że waga stała się łaskawsza i pokazuje mniejsze cyferki :D 

Nie jest najgorzej dieta trzymana  ćwiczonka są są ..... fakt bieganie na obolałych nogach jest nie zbyt miłe ale ok ok dałam rade i moje 7 km przebiegnięte :D (przetruchtane)... Na szczęście mopje nogi już się przyzwyczaiły a tak sie bałam, że po dwóch dniach się poddam ale NIE i jestem dumna z siebie 

Mam nadzieje , że do sezonu wcisne się w te cholerne spodnie, które wzięłąm sobie za wzór (kiedyś były idealne) ...Oby się udało,bo zapał jest, chęci są i póki co silna wola też  .

A co do diety  nauczyłam się racjonalnie, ze tak powiem odżywiać moje posiłki stały się regularne , wyeliminowałam wszelkie białe, tłuste, sztuczne i słodkie świństwa (ohh jakie to było trudne )....A za to zauważyłam , że dietetyczne i zdrowe jedzenie wcale nie musi być nie dobre i nudne.. Bardzo z tego faktu się ciesze poniewaz mam nadzeję uda mi się nawyki żywieniowe zmienic raz na zawsze . Kiedy mam ochotę na cos "zakazanego" sięgam po suszone śliweczki..(kedyś bym ich nie tkła byłam przekonana, że są obrzydliwe) a jednak nie ne są najgorsze :D
Dlatego  MOTYWUJĘ się i działam dalej biegam na przemian z ćwiczeniami i myślę, że coś dają ale zobaczymy np po miesiącu :)