14.00 białko czekoladowe
usychałam już tu bez kawy... w tej przeklętej żabca na przeciwko oczywiście mojego jacobsika nie było więc....smętnie spoglądałam na puszczalską... ale.... tak jak w bajkach zapaliła mi się żółta lampka w głowie i... przeryłam moją torebkę w poszukiwaniu skarbów i oto moim oczom ukazał się nabój do ekspresu cisnieniowego do kawy espresso.... drżącymi rękami i przełykając śline otwarłam nabój a tam.... mym oczom ukazała się cudna pachnąca najprawdziwsza kawusia.... łza w mym oku się zakręciła i spłynęła po policzku.... chwila watra zapamiętania hihih... tak wiec szybciutko pobiegłam zrobić kawulca...iiii czułam się jak w niebie!!!!!