w nocy nie zmrużyłam oka..... Szymek budził się co chwila bo mu się nosek zapychał....
cały dzień maruda i wisiał dosłownie na mnie.... nawet spał na mnie.... wieczorem histeria... po godzinie wymiękłam pałeczkę przejął m....... ja nie mam cierpliwości!! jak się tego nauczyć?? no jak??
dramaturgii dnia dodał brak kawy..... jak w moim domu może nie być kawy??
express padł...zalał kuchnie a jak to mówią że takie rzeczy lubią chodzić parami to jeszcze junkers/ogrzewacz wody padł..... dzisiaj dzień dziecka!!!
m zdrowieje za to mnie coraz bardziej gardło boli i głowa.... temp nie mierzę by się nie poczuć bardziej chora hehehe
dietkowanie super rewelacja
5 kawałków chleba z szynką drobiową, jajecznica
teraz popijam melise na uspokojenie.... tylko oby działała.......
z psiapsiółką oki.... po kilkugodzinnej operacji napisała ze zyje i że boli w ch*j.....
no kocham ją hehehe
m zakupił jakies cukierasy choko i wrzeszczą do mnie ze stołu ale udaje że nic nie słysze....
@ dzisiaj się rozkręca więc nawet nie myśłe o jakichkolwiek ćwiczeniach....chyba se odpuszczę do przyszłego tygodnia to @ powinna powoli odchodzić w zapomnienie....
Kasmi
19 września 2012, 09:28ja do tej pory nie ogarniam skąd matki biorą cierpliwość do tych małych, marudnych, wrzeszczących istotek... świetnie, że psiapsióła się w miarę dobrze czuje! :)
Adorinka
18 września 2012, 22:49podziwiam za opor do wrzeszczących cukierasow.ja sie nie oparlam i teraz cierpie-bol brzucha to jedno a drugie wyrzuty;/