Od jakiegoś czasu w świecie mody oraz mediów zapanował styl na wychudzone kobiety. Płeć piękna z ciałem nastoletniego chłopca. Ubrania na nich wiszą i widać kości. Określenie takie jak „kobiece kształty” wyszło z użycia i stało się tym samym archaizmem. Nie byłoby żadnego problemu, gdybyśmy nie chłonęli wszelkich trendów jak gąbka. Nie ważne czy to ładne czy nie, czy eleganckie czy tandetne, grunt, że modne. Akceptujemy mode i wyrzucamy tym samym obiektywizm za okno. Przykład wychodzonych kobiet nie jest wyjątkiem, dotyczy to bowiem wszelkich trendów. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze pare lat temu media walczyły z anoreksją i wszelakim wychudzeniem. A dziś je promuje na wszelkie możliwe sposoby. Najlepszym przykładem jest nasza, z bliżej nieokreślonej przyczyny, top modelka Anja Rubik. Patrząc na Anje widać jak bardzo przez te wszystkie lata zmieniły się kanony piękna. Marlin Monroe, która przez wiele, wiele lat była postrzegana jako symbol piękna i seksu nie miała nic wspólnego z wychudzeniem, przeciwnie miała tzw. kobiece kształty czyli wszelkie niezbędne zaokrąglenia, które zachwycały mężczyzn. Innym, równie dobry przykładem jest modelka Cindy Crawford, która owszem była szczupła, ale nigdy nie miała nic wspólnego z anoreksją. Kanony piękne przez wiele lat zmieniały się, ale nikt nigdy nie oczekiwał, że pięknem będą osoby wychudzone. Dwa lata temu ogłoszono, że anoreksja i bulimia są chorobami psychicznymi. Moje pytanie brzmi dlaczego media zmuszają nas do polubienia czegoś co jest chorobą. Jeśli Anja Rubik żali się prasie, że została zmuszona do tego, żeby odrobinkę przytyć, w związku z czym zajada się bananami i awokado, gdzie zwykła śmiertelniczka zajada się tymi produktami żeby zgubić zbędne kilogramy. Widać zatem, że styliści promują tak naprawde mało atrakcyjny styl, ale też nie do końca zdrowy tryb życia. A ponieważ największym komplementem jest naśladownictwo naradza się problem społeczny, głównie wśród młodych, bo nie tylko chcą wyglądać jak anorektyczki, ale też głoszą podobne do nich poglądy. Osób liczących kalorie, unikających jedzenia jest pełno. Przeciętna kobieta boi się zjeść popcorn w kinie, bo potem będzie musiała gubić kalorie przez 3 dni. Potem jest coraz gorzej. Kobiety przestają jeść mięso, ziemniaki, sałatki z majonezem. Wszystko staje się ich największym wrogiem, wszystko je pogrubia, wszystko ma kalorie. W głowie słychać tylko jestem za gruba, za gruba. I tak właśnie większość kobiet pożegnała się z życiem. Zagłodziły się na śmierć. Warto się zastanowić czy każdy nowy styl niesie ze sobą zdrowy rozsądek.
kutkutdak
17 listopada 2014, 19:00Wczoraj oglądałam jedno z jedzeniowych "szoł" w telewizji... Jedna z bohaterek przygotowała jej zdaniem zdrowe menu. Zresztą temat zdrowia przewijał się w każdym z wypowiadanych przez nią zdań. Mięsa nie je, pszenicy też nie, bo ma "kilka tysięcy szkodliwych białek, wystarczy poczytać" i wielu innych rzeczy jadanych przez zwykłych śmiertelnikow też nie. Alko też nie pija. W domu mnóstwo książek o żywieniu i zdrowiu... joga, medytacje, cuda wianki. Okaz zdrowia? Sucha tyka ze skwaszoną miną, krzywiąca się na wszystko, co podali jej konkurenci. Zero radości życia. Może anoreksja to i moda. A może objaw tego, że dorośli są coraz mniej dorośli i nie potrafią radzić sobie z problemami emocjonalnymi jak tylko przez iluzję kontroli - nie mogą zapanować nad życiem, to chociaż nad tym jednym aspektem zapanują... Tak czy inaczej choroba psychiczna, albo nawet kilka na raz. A z drugiej strony maszynka do zarabiania pieniędzy przez tych, którzy cynicznie wykorzystują słabości innych (promowanie trendów, stwarzanie potrzeb, a potem ich zaspokajanie).