Przez 2 dwa dni pilnowałam się ostro, zero słodyczy, ziemniaków, bułek itd., ale ileż można, kiedy teściowa naprzywoziła tone Belgijskiej czekolady. No grzech nie zjeść, prawda? No i obiad z rodziną zjeść wypada, a jeszcze dziś teściowa kupiła moje ukochane ruskie pierogi, specjalnie dla mnie... no i zjadłam....
Ogólnie jakoś nigdy za sobą nie przepadałyśmy, ale teraz, kiedy mój mąż wyjechał, jakoś lepszy mamy ze sobą kontakt i tak ostatniego wieczoru siedziałyśmy na kanapie przy kominku sącząc drinki sporządzone przez teścia i rozmawiając o wszystkim i o niczym. Na prawdę było miło, na prawdę miałam ochotę z nią rozmawiać....
Co do diety! Oczywiście wracam na właściwe tory i jutro walczę znowu! no i ćwiczę! jednak tęskno mi było do Mel B... :)