Weekend zapowiada się balangowo. Nie dość, że jest kilka prywatnych okazji do zamoczenia dzioba w kuflu piwa, to jeszcze są finały MŚ w siatkówce. Oj, jutro będzie grubo :-) Od sierpnia dbam o dietę, unikam alkoholu.. ale jutro... hm... robię ten..no...jak Wy to nazywacie...? Cheat day? Nie żebym jadła makaron z zasmażanym serem i pieczarkami o 23:00 (może bez przesady) ale będą inne smakowitości bez liczenia kalorii. A co tam, raz nadwa miesiące można, nie???? :-)))))
Niestety będzie to też sobotnio - niedzielna przerwa od rowerka. Uzależniłam się prawdopodobnie od niego :-) Za to obiecałam sobie, że w wolnej chwili będę robić squaty, co nie wymaga sprzętu ani specjalnych warunków. Może w ten sposób nieco odrobię to balangowanie, heh.
:-)))))