Zgrzeszyłam...i przyznaję się bez bicia..2 lampki białego wina i lody włoskie...ale tak jakoś...:(muszę z tym walczyć bo jak to gdzieś kiedyś słyszałam "nie jesteś psem, żeby nagradzać się jedzeniem" i coś w tym jest. Jakiś mały kryzys mnie dopadł..i niewiara we własne siły...Nie poddaję się i dalej z górki lub raczej pod górkę:) Jeżeli sama się nie zmobilizuję to nikt inny za mnie tego nie zrobi...
Cytrynula
16 czerwca 2017, 11:31:) no to teraz juz wiesz czego nie robić hehehe czasem grzeszki sa potrzebne... ważne by nie odpuszczac tuz po nich i dalej cisnac swoje !
Barbie_girl
16 czerwca 2017, 11:17zgrzeszylas ale tylko troszke tragedi nie ma kochana najwazniejsze dzisiaj dobrze sie trzymac i bedzie ok :) pozdrawiam :*