Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
I znowu miesiąc poleciał...


Ale to jeszcze marzec, choć tak szybko ten czas leci, oj jak szybko. A chciałoby się tyle zrobić, a czas tak nieubłaganie ucieka... Najpierw odnośnie diety i wagi. Nie było się czym cieszyć i chwalić, że ładnie, bo po tych urodzinach znowu na wadze przybyyło, chociaż nie objadałam się. Spróbowałam tylko troszeczkę kurczaka i wiem,że to nie o jedzenie chodzi tylko o picie alkoholu. Tak wypiłam i to dużo, bo to może było ze tzry setki, albo może nawet i troszeczkę więcej, ze trzy i pół tam było tej Gdańskiej złotej. Piłam sobie Gdański Gold wasser, ten likierek z opiłeczkami złota. Jakoś nikt nie chciał go pić, wiadomo taki zaszczytny, to tylko się mnie należał . Zobaczcie sami, ze złotem. Pierwszy raz go piłam, przywiozłam go sobie z Polski, jak byłam w czerwcu, na Euro 2012.Pierwszy raz , fajny, wręcz niesamowity. Smakował mi bo to słodkie , fajny słodziutki likierek. Cały był mój...ale i tez wzięłam masę tych tzw pustych kalorii. Też alkohol ma kalorie, prawda?...No i  od razu więcej... Trudno nie będę się denerwować, bo to nie tylko o szybkie schudnięcie chodzi, tylko o zmianę nawyków żywieniowych, to już ma tak zawsze być. Dałam sobie taki plan, na rok, a właściwie na następne dwa lata, jeść niedużo, w mądrych godzinach, nie na noc, nie w nocy, i itp.Tak,że spokojnie, skończę t0o pomaganie holidayowe w restauracji mojego gospodarza, landlorda to będzie więcej ćwiczeń i chodzenia...no i nie będzie dojadania frytek z rybą, bo to takie rzeczy u niego są i w dwa dni też zjadłam... A tak więcej to co?... A dzisiaj poszłam do pracy, najzupełniej przekonana ,że idę dobrze, córka mi zmieniła czas w telefonie, a potem okazało się,że netwirk też zmienił więc byłam godzinę do tyłu - stratna . I czekałam pod restauracją. I do tego miałam taki dzisiaj przypadek. Siedzę, a jakimś momencie podszedł do mniee młody mężczyzna i zaczął ze mną rozmawiać, i choć mówię mu że słabo rozmawiam i mało rozumiem, ale ta rozmawa jednak trwała. On mnie pyta, - pyta dlaczego jestem w Anglii, ja mówię mu że w Polsce nie mam domu, bo był podział w sądzie ,podzieliliśmy to na pół , ale ,że sytuacja była niekorzystna, tak ,że w rezultacie mój małżonek eks zabrał mi prawie, zostałąm bez domu, reszta pieniędzy, mało, nie kupiłam mieszkania i tak jestem w Anglii. I,że w Anglii jest mi lepiej. Mam tu troje dzieci, pracuje trochę i jest mi lepiej. A on coś myślał potem zaczął coś mówić o pieniądzach, nie wszystko rozumiałam, myślałam ,że chodzi mu,że on potrzebuje pieniędzy, zaczęłamn mysleć Polskimi kategoriami,że jak podpity, czy wogóle młody człowiek mówi o pieniądzach, to on oczywiście potrzebuje. A on poszukał w kieszeniach, powybierał i daje mi dwa funty. Dał mi dwa funty, pocałował mnie w policzek , pobłogosławił mnie , pocałował mnie jeszcze raz i jeszcze raz powiedział błogosławieństwo, i  odszedł. Ja tam zaczęłam mówić, że to dobry znak, na moje dalsze życie, ale widziałam,że on tego nie rozumiał, powtórzył to błogosławieństwo, i odszedł, zaraz potem wstałam i poszłam się trochę przespacerować, bo zimno było siedzieć, o piątej rano na murku. I wiecie idąc rozpłakałam się , tak się wzruszyłam, a może odebrałam od niego jego uczucia, tak bardzo odbieram od innych ich uczucia,  nastrój i charakter. I pomyślałam,że to dobry znak...,A co wierzycie w znaki ?... Co myslicie na ten temat?... Pozdrowienia,  pa ,,

  • nagietkadietka

    nagietkadietka

    31 marca 2013, 20:57

    tak, ja wierzę w znaki Irenko i je czytam dla mnie jako bezpieczeństwo, ochronę bądź przestrogę . Jest mi bliski ten temat :)) pozdrawiam