Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czas najwyższy
16 listopada 2013
... napisać coś. Powitać, zjednoczyć się podnieść kogoś na duchu I podnieść sie samej na duchu. Witajcie kochani, muszę cos napisać I to coś ciekawego napisać , bo przestejecie mnie czytać. A mało ostatnio piszę, bo I czasu mało, ponieważ próbuję to wszystko zorganizować I robić. Mianowicie troche już staram sie jeść bardziej dietowo, jeszcze nie najlepiej ale troche lepiej. Zaczęłam jeździć na rowerze, staram sie dwa razy w tygodniu, na pływalnię chodzę trzy razy w tygodniu, no I zamierzam troche lepiej ćwiczyć. Na razie zaczęłam też chodzić z kijami, jak to było wczesniej, próbuję wrócić do tego, do tych dobrych nawyków. Cały czas praca nad sobą .... A tak poza tym niewiele się dzieje, tyle tylko,że spotykam się z siostrami ze zboru I to jest najcenniejsze towarzystwo, dajemy sobie tyle radości I miłości, W poniedziałki mam studium, bo żeby sie naprawdę przyłączyć to trzeba znać wreszcie dobrze język. Idzie to jakoś powoli... Dzisiaj byłam na spotkaniu u jednej siostry, było tam sporo siostr. Spotkanie sympatyczne, połączone z wybieraniem, przebieraniem ciuszków, bo choc nie wiem jak to nazwać, ale naprzynosiły duzo ubrań, co kto miał niepotrzebnego, zrobiła sie duża wystawa ubrań. I nie tylko , można było wzbogacić sie o różne rzeczy; biżuterię, ubrania, bibelot, drobiazgi itp... Niczego nie wybierałąm, nie przebierałąm, siedziałam, rozmawiałąm, obserwowałam, piłam herbatę. Mimo to, moja przyjaciółka siostra, z któą studiuję przyniosła mi lustro, no więc wzięłam na pamiątkę. Dołożyłu mi też do tego apaszkę, a sama wzięłam sobie wisiorek, - korale. I to mi wystarczyło, już takiej oskomy na rzeczy nie mam, nie są ważne aż tak. Było miło - było to nowe doświadczenie, bo u Anglików nie bywam, więc ich zwyczajów nie znam. No o tyle o ile ... Pracuję, notabene z przyjemnością, no może czasami nachodzą mnie mysli takie że do czego to wszystko prowadzi, tak żyć, żyć, gdzieś na cudzym progu siedzieć. Od razu przypomniało mi sie taka nowela była ,, Na cudzym progu ,, - była taka prawda ?... I siedzieć tak w nieskończonośc, dokąd to tak iść I dokąd to nas zaprowadzi ?.... Dochodzę do wniosku, że nie potrafię jednnak żyć nie mając własnego domu, nie mogąc nigdzie wrócić. A siedzi we mnie ciągle takie dziecko, że chciałabym wrócić , tak marzy mi sie tęskni, wrócić do domu, do matki, do rodziców.... Siedzi we mnie takie dziecko, nie borykać sie tak, tylko móc kiedyś wrócić do domu....To taka tęsknota - nie wypowiedziana najczęściej. I tak mnie takie mysli prześladują, nachodzą. Powie ktoś, że to tak przed śmiercią ?.... Nie koniecznie, bo to nie od dzisiaj jest. - Notabene ale sie Wam zwierzyłam ..... Wiem,ze coś się zadzieje, jak pewne rzeczy dojdą do skutku, jak wydam tą książkę, na którą czekam,żeby mi córcia zrobiła tą korektę, a musi ona bo komputer nie jest mi znany jak własna kieszeń. Niestety - nie, troche z nim trudności mam, więc musi ona, a poza tym chce sama mi to sprawdzić, czasami cos - zdanie poprawić....I te przecinki, myślniki, te rzeczy - to poprawić trzeba, tylko, ze to idzie powoli, bo I ona czasu nie ma. No więc czekamy , żeby sie coś zadziało. Piszę troche jakieś notatki, cos tam skrobię, oprócz tego cos czytam, a mianowicie czytam teraz Kod Boga - Graga Bradena. Obiecywałam sobie więcej po tej książce, zaskoczyła mnie, niemniej nie zrezygnowałam z czytania, bo i z tym chcę sie zapoznać. Każdy punkt widzenia jest ciekawy, bo inny i wnosi inne spojrzenie na sprawę i inną wiedzę. - Corcia zaskoczyła się słysząc że takie nachodzą mnie myśli i tęsknoty. Myslą,że stary to taki silny, radzący sobie ze wszystkim, dojrzały i odpowiedzialny i wogóle.... I stary bywa zagubiony i jak dziecko. No a tak poza tym to wszystko w normie jest bo i musi być. I tym akcentem zakończe i serdecznie pożegnam sie z Wami, do lepszego usłyszenia. Tymczasem, bye
Cocunia13
24 listopada 2013, 15:17Dziekuje ci kochana za tak mily wpis!!!! Bardzo mnie ucieszyl....nie myslalam ,ze moge byc przykladem dla kogos....milo;)) Tak jestem osoba radosna i szczesliwa.....i najbardziej czego bym chciala to to..... zeby wszyscy ludzie byli radosni i szczesliwi....chialabym miec taka moc zeby sprawiac radosc....moze w jakis sposob to mi sie udaje......bo ludzie lubia nasze towarzystow i mowia ze jest w nas cos takiego pozytywnego.....nie chce sie samej chwalic...ale moze cos w tym jest;) Po prostu dziekuje Bogu kazdego dnia za moje zycie....moje szczescie....moja rodzien...i tak ogolnie za wszystko....i doceniam to co mam....i ciesze sie z tego bardzo....bo czesto ludzie nie dostrzegaja wlasnego szczescia i wiecznie na cos nazekaja.....a wystarczy dobrze popatrzec.Ach rozpisalam sie.....zycze ci milego niedzielnego popoludnia....u mnie wlasnie zaswiecilo slonko wiec przesylam pare promykow dla ciebie;)) Buziaki
Cocunia13
17 listopada 2013, 10:05Ja tak mialam przez pierwsze 10 lat pobytu w Berlinie....bardzo tesknilam.....i czekalam na kazdy wyjazd.....planowalismy powrot na emeryturze....kupilismy nawet dom... zeby bylo gdzie wracac.Niestety czym dluzej mieszkalam w Berlinie tym mniej tesknilam za powrotem.....dzieci i tak nie wroca .....rodzicow juz nie ma ......wiec po co mam tam wracac.....ludzie bardzo sie w pl zmienili....dla mnie nie jest to juz tam sama Polska ktora pamietam.......za ktora tesknilam......za ta terazniejsza juz nie tesknie.Po 25 latach nie w DE nie tesknie i nie mysle o powrocie....dom w pl sprzedalismy....szkoda pieniedzy na utrzymywanie dwoch domow i teraz wiem gdzie jest moje miejsce;)) Moze jak juz nie bedziesz miala problemow z jezykiem.....bedziesz sie lepiej czula...lub drugie wyjscie wrocic na jakis czas i wowczas zobaczysz czy to jest to co chcesz;))Pozdrawiam i zycze pieknej niedzieli;))Buziaki