Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Żeby być


Tak coś wpisać .   Przywitać się ...Donieść o efektach odchudzania. A otóż nie ma efektów, nie cwiczę pare dni, nawet doszłam  do wniosku,że chodzić nie bardzo mogę, bo te nogi wyczerpane, zużyte  , schodzone I od paru dni, czy więcej niż paru  bola jak się położę, gdzieś w biodrach, oszczędzać się muszę,żeby tego nie musieć wymieniać na jakieś endoprotezy.   To tyle,  ale przecież można ćwiczyć w domu jakieś ćwiczenia. Może się w końcu zacznie na poważnie, może sie uda /...A jak nie to któregoś dnia, trzeba będzie ogłosiić ,- kochani obwieszczam wszem I wobec, że nie odchudzamn się , I nie będę udawać że coś jest inaczej.   Ale to na razie tak tylko  na luzie mówię.  -   -   -  Zodżywianiem  to dosyć racjonalnie , przykładam do tego dużą wage .  

A z doniesień  to co  -   a najważniejsze że moja córka nie jest tak bardzo chora   jak mi sie wydawalo.  Nie wiem   coś tam staralam sie leczyć, ale nieważne co I kto. Ważne że jest tylko troche anemii  I troche nadkwasowości .  To troche leków,  żelazo  I omeprazole.  A mówiłam  jej,że zakwasiła organism,jedzą takie ogromne ilości słodyczy, tłustych ciasteczek, batonów, Zachęcam do zrobienia diety jabłkowej  trzydniowej, a chociażby jednodniowej, ale jak na razie nic z tego, moja córka jest bardzo oporna,żeby zmusić się do jakiegoś wysiłku.  Może ....wyrażam  cichą nadzieję,że zrobi coś . To tutaj  nie jest niebezpiecznie.  Ale za to u drugiej córki   było włamanie . To był szok !   W tamtą niedzielę, córka sama w domu, bo mój zięć pracuje zawsze w nocy, a ten  facet widział go jak szedł po dziesiątej w nocy do pracy, bo platał się. To jeden z gości pierwszej klatki ( tych narkotykowców), więc pomyślał,że sobie obskoczy dom.  A ,że stoi rusztowanie, I to tuż przy schodach jest ta półka,l więc wygodnie wszedł. Córka usłyszałą go juz jak wchodził po rusztowaniu I zaraz dzwoniła do zięcia, a zaraz rozległ się brzęk tłuczonego szkła. Była cała w ogromnym lęku, tyle że nie na dole tylko sypialnię maja pietro wyżej ,  a jeszcze wyżej spi wnuczek więc tam sie schronili na górze.  A on baraszkował na dole, jednak to bylo szybko,zięc przyleciał z tego zdenerwowania zapomniał klucze, więc poleciał jeszcze raz dobrze ,że blisko...  Policja zaraz była   negocjowali, zaczął wyrzucac przez okno..Dobrze,żę nie natknął się na nich bo był ze śrubokrętem, a to niebezpieczne narzędzie.Dosyć szybko to się rozegralo.    Teraz kilka razy przychodzili policjanci, spisywac raporty, przynieśli to cowziął, a nie wziął wiele    taki monitoring.   Naszykował sobie jedzenia, wyłożył za okno, ale już policja wzięła go szybko zakajdankowala.  I poprowawadzili. Teraz  córka może będzie się bała choc to może irracjonalny starch, ale zostaje. Bo ten człowiek siedzi, mówią,że miał przedtem też włamania.   Dwa dni był w domu zięć, a dzisiaj już idzie do pracy, nie wiem   jak to z nią będzie . Napisałam żeby syn mieszkał u niej spał przez jakiś czas, ale zobaczymy  czy będzie mógl.....  Bo ze mnie to nie wiele mogłoby być pożytku.  Ja jak jestem  wyrwana z e snu,że dzieje sie jakieś coś jakaś ekstremalna sytuacja to ja dostaję szoku. Teraz tez tak bylo,  to po tych przeżyciach, moich .   Tak to psycholodzy nazwali " Syndromem więźnia obozu koncentracyjnego "I tam mam,  na świadomościowo, zniose wszystko będę dobrym negocjatorem , odważnym  ,  gdzie inni zawiodą, ja będę działąć.   Ale nie budźcie mnie w nocy,że ktoś jest zagrożony,   wtedy panika..Więc wyprowadzamy się wszyscy, ja także szukam  mieszkania.   I to by było na tyle  tym razem .  Jutro off dzień wolny od pracy, pogoda niby słońce, ale jakies głupie zimno jest.    Tymczasem  do usłyszenia  wierzymy ,że będzie dobrze I szczęśliwie .   Buziaczki,  pa - Irena 

  • tirrani

    tirrani

    15 kwietnia 2014, 19:24

    Dzień dobry Irenko:) Okropne wieści... Nie zazdroszczę Twojej córce. Kiedyś moi znajomi wpadli na Andrzejki i nas okradli:) z drobiazgów- portfel, kosmetyki, a ja potem przez pół roku traktowałam wszystkich jak złodziei i nie wpuszczałam nikogo do domu... a to przecież nikt zupełnie obcy i pierdoły takie.... Nawet sobie nie wyobrażam co czuła kryjąc się z takim maleństwem w pokoiku i nasłuchując jak ktoś plądruje jej dom...Przerażające... Co do leczenia o którym pisałaś to nie jestem do niego nastawiona tak optymistycznie jak Ty:) ale pożyjemy -zobaczymy:) I nie myśl, że ja jestem zamknięta na nowinki...Kiedy Mama chorowała kilkanaście lat temu, sama sprowadzałam zioła z Peru:) i szczerze mówiąc wewnętrzny głos podpowiada mi korzystanie z takich możliwości. Pozdrawiam Cie serdecznie i dziękuje ,że się o mnie troszczysz:) Miłego wieczoru i samych dobrych zdarzeń:)

  • araksol

    araksol

    15 kwietnia 2014, 00:37

    no to piękne przeżycia nie ma co...

  • Kitton

    Kitton

    10 kwietnia 2014, 21:13

    Och, wspolczuje.. porobilo sie.. Cale szczescie nic sie nikomu nie stalo, tylko nerwow duzo... Zycze powodzenia na planie rodzinnym i zdrowotnym i szczescia dla pani i pani rodziny :).