Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jakże miło być .....


Z odchudzaniem  tak nijako  - nie idzie . Zjadane jest zbyt sporo,  nieregularnie. Np wczoraj na wieczór  dwie konserwy zjadłam, rybne,  a dzisiaj wyszłam  o 13 -tej bez drugiego sniadania, mimo,ze sniadanko było skromne - miseczka owsianki, pół kromeczki chleba z dżemem, I jedno pieczywko też z dżemem. Po dziesiątej,  to do 13-tej sporo czasu, tak,ze zanim  załatwiłyśmy na poczcie zapłaciłysmy opłaty / Za prad - gaz I za wodę, potem  totolotek wysłać, potem do sklepu gdzie chciałąm  kupić jakies pojemniki  plastikowe,żeby ładnie powkładac te ziółka. Wiec w tym sklepie, potem do Asdy - hypermarket,bo sporo rzeczy brakło.  I w sklepie  już zaczęły mi się trząść nogi,, wiec siadamy tam stoja krzesełka ,żeby zjeść banany.  BO nim zaszłabym do domu,  to juz raczej byłoby niedobrze.  WIEC zjadłyśmy po dwa banany, po bułeczce. I troche posiedziałyśmy, bo mówię,że siły nie mam, bo mi zaraz omdlewają nogi... Pogoda się nam zepsuła,  ostatnie dni padają deszcze, tak,że wczoraj wyszłam do pracy, ale uszłam z 200 metrów I szybko wróciłam sie bo strasznie zaczęło lać. WZiełam taki wełniany płaszcz I parasol I na zmiane spodnie, bo mysle,ze jak dojde to całkiem te nie będa się nadawały,żeby w nich pracować, ale jakoś było....Narazie rowerku stacjonarnego nie kupiłam, bo jakoś tak, - zajęta bardzo jestem...Chodziłyśmy do Seftonu, wyjaśniać..bo swego czasu naliczyli nam , kiepsko to wszystko funkcjonowało,   bo przez te zmieniane mieszkania,  to mamy trzy konta,  to czasem otwieraja to - to cos im sie wydaje ,ze mamy niopłacone, jedne rzeczy ida na stare konta inne są na innym.  Tak,że ten pan powiedział,że jest bardzo messi, czyli bałagan,i że trzeba to solidnie sprawdzić, że nawet jeździł do Bootlle, gdzie jest tak jakby  glówna siedziba  tego.   Sprawdzają, może nam zwróca tak powiedział. A I ja także tak myślę, biorąc na chłopski rozum....  No I tak... dzieci się nam przeprowadzają czyli syn  z dziewczyną, na wieksze mieszkanie, trzy sypialnie dinnig room tzn  pokój  taki do jedzenia, tzn jadalnia no I salon, w sumie pięć pokoi. Nieźle,  ale przyjedzie do nich Esmirki mama,   bo sama tam, a jeszcze niezbyt sprawna jest. Dobre one są dzieci.   Ale za to. synek , którego siostra jej wychowuje, czyli ma, to nie bardzo jest. STRasznie narwany szalony, wiercipięta, okropnie  aktywny,  bije dzieci, krzywdzi, I nawet nie ma zadnych skrupułów, nie zrobi mu sie przykro, jak mu sie uzmysławia,ze krzywdę zrobił.  Żadnei skruchy. Dwa dni temu przyszli do nas a wogóle dzwoniłam to byli w drodze, odprowadzali go do szkoły, bo dostał karę przez tydzień za to zachowanie mieli zabierać go na lunch do domu I potem przyprowadzać. Byli w drodze to mój syn  zdenerwowany, bo ten szaleje... Przyszedł także zdołowany. Minęła chwila  to ja wiem że zaraz ja tego od niego nazbieram.. Rzeczywiście ja za chwile mówię, ale jestem zdołowana jakbym  cos złego zrobiła  takie mam leki.  I poszłam  do kuchni, myslę odosobnię się, pooczyszczam odmówie swoje mantry  pomodlę się, -   a  I zmyję te kilka kubków, myję jeszcze wzięłam dwie szklanki, jedna w jednej ręce druga w drugiej.  Tą jedną wstawiłam  I moment   ta druga szklanka roztrzasła mi sie w dłoni. Ale tak trzasnęło jakby ktos granat wrzucil do niej. Te drobinki rozrzuciło  po całym mieszkaniu, tzn po całej kuchni.   Oni byli zdziwieni...mój syn pewnie masz pokaleczoną dłóń,  ale nie - nic.  To było  niesamowitem nienormalne, tego ja nie zrobilam  nie stuknęłam w nic nie uderzyłam.  Po prostu straszny glośny trzask.... Ja mówię,że to siły umysłu.   Myślę, że to - to co ściagnęłam z mojego syna, co on zebrał z tego chłopca.  To nie mogło  pozostać we mnie,  bo siły którym ja dysponuję to dobre siły,  I tu nastapil  rozdzwięk  zła z dobrym . To musiało mnie opuścić.... Takie coś niesamowitego..Ale ten chłopiec to ma naprawdę szatana.  Kiedys powiedziałam jej jeszcze  jak był malutki, miał dwa latka,   że powinna inaczej go wychowywać, poswiecic mu czas  , bo zle wyrośnie na niedobrego. No dobra....powiem.  Otwarcie powiedziałam  ,że będzie w więzieniu....to niech sie nim zajmie.  Nie zmieniła podejścia do dziecka I zamiast spedzać czas rozmawiać,  to nadal woli czas poświecać na facebook..... hm...  No I takie tam . Już nic nie mówię, ale dobrze nie jest wcale..-   - A tak -  Nic się nie dzieje. Ostatnio zaczęłam czytac książkę "Angielski pacjent".  Trochę przeczytałam   dobra.....Może dzisiaj też poczytam. Syn jak usłyszał to mówi,żeby mu zaraz dać bo taka dobra ksiązka.  Rzeczywiście ciekawa -  o lotniku w czassie wojny zestrzelonym  I gdzieś tam  pozostaje tylko z pielegniarka która sie nim opiekuje. Dobrze się zaczyna...No I to by bylo na tyle.......Pozdrawiam  wszystkich serdecznie.....Irena  

  • Dorota1953

    Dorota1953

    27 września 2015, 12:08

    Niestety, ale dzieci trzeba wychowywać. Jak tego się za młodu nie wykona, to potem wyrastają takie nie wiadomo co ..................

    • irena.53

      irena.53

      27 września 2015, 19:53

      Dorotko masz rację świętą.... To jest siostra dziewczyny syna mojego. Takiego ma synka I nic nie chce zmienić. Już I Renatka jej mówiła.. moja córka starsza, niegłupia dziewczyna , a raczej przeciwnie mądra.... Że przykładem może być. A I to też nie wzięła sobie do serca.... Ja już myślę, ż enapiszę jej coś taka modlitwę, a raczej afirmację modlitewną , taka rozmowę, I jeżeli nadarzy sie jakaś sposobność,żeby jeszcz eraz poruszyć ten temat wychowania tego chlopczyka to powiem, tak bym chciała bo skądinąd dziewczyna okazuje nam wiele serdeczności, to chciałabym tak w rewanżu, w podzięce.... moż ejakoś to zagaję?.... Nie weim, bo raczej ona nie chce słuchać...wychowane sa nawet bez chrztu....bez Boga Dziewczyna syna to jeszcze wykazuje troche umiłowania Boga...chce słuchać Pisma,tylko,zeby mój syn jej czytałm .... A tamta no ten chlopiec jest,ze no......