Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Żałosne... Czyli jak nie mieć wsparcia od bliskiej
osoby... Co o tym sądzicie??


Dziś mija 41 dni jak jestem na diecie. WG mojego chłopaka przeginam po całości pilnując się tylko kilku składników, potraw... jeden pies. Jego złośliwość bo nie wiem jak to inaczej nazwać dziś przeszła samego siebie. A ja głupia jestem jeszcze głupsza niż myślałam... :/

Powiedział, że głupotą jest żebym czekoladę i cukier wrzucała do jednego wora i opisała jako najgorszych wrogów, mordercy diety. I wpadł na durny pomysł. Chwycił za pierniczka z nadzieniem truskawkowym i zmierzając do swoich ust nagle szybko skierował go w moją stronę i zaczął wymachiwać. Olałam GO w zasadzie ich więc szybko nasunął mu się kolejny pomysł. Chwycił mnie tak mocno, zaczął łaskotać i z impetem wepchnął mi go w usta. Moja reakcja??


Oczywiście, że wyplułam, i wyrzuciłam. Po czym powtórzył głupi pomysł i zrobił to jeszcze raz zatykając mi usta, żebym znów go nie wypluła. Jak już się znudził i puścił a ja mogłam się pozbyć tej masy czegoś z ust to poszedł po kolejnego i powiedział, że przeginam z tym odchudzaniem i zarzucił, że jak nie zjem tego piernika co trzyma go w ręce to wyjdzie i już nie będzie się do mnie odzywał. Co za pusty szantaż uznałam i olałam sprawę. Po czym zaczął się ubierać i powiedział, żebym nie dzwoniła!! Przecież to chore. Męczyłam się z tym ustrojstwem i z moją wolą przez dobry kwadrans :| Jak się atmosfera uspokoiła stwierdził, że małe ciacho krzywdy mi nie zrobi. Owszem, ale ja nie mam umiaru! A tym głupim piernikiem uśpiłam moją silną wolę i chyba swój mózg! Jak już mój Chłopak wrócił do siebie do domu, usiadłam przy stole a nagle zwrot o 180* i poleciałam do barku, w którym aż się roi od czekolady i na szybko pochłonęłam tyle tego, że chciało mi się płakać!! Potem stwierdziłam, iż może spróbuje to zwrócić ( ot tak kolejny mój pomysł a jakże by inaczej). Ale kiedy znalazłam się w toalecie stwierdziłam, że to nie ma sensu bo ja się boje wymiotować. Nie chce stracić tego co już osiągnęłam podczas diety, nie chce wypaść z rytmu, mam nadzieje, że ten incydent był pierwszym i jedynym ustrojstwem jakim mnie spotkało podczas odchudzania. To wczoraj miałam urodziny i dobrowolnie skusiłam się na jedną kosteczkę gorzkiej czekolady jako urodzinowy wiwat dla tego dnia, a dziś? Mam ochotę zapaść się pod ziemię...

  • Sagitarius

    Sagitarius

    20 lutego 2014, 06:47

    Popieram to co napisala Trawqa Pozdrawiam

  • j.lisicka

    j.lisicka

    20 lutego 2014, 06:38

    Cóż za burak... :(

  • Trewqa

    Trewqa

    20 lutego 2014, 04:25

    Trzeba było wrzucić na luz, zjeść tego pierniczka i dalej miło spędzać czas zamiast cyrki robić. Tak czy siak zjadłaś poźniej czekoladę, więc wyszło na gorsze. Plus durna sprzeczna z chłopakiem. Może faktycznie przesadzasz? Nigdy nie nauczysz się umiaru unikając czegoś jak ognia. Postaraj się raz na jakiś czas zjeść tę kostkę czekolady i naciesz się nią, ale nie sięgaj po więcej. Zobaczysz, ze z czasem będzie Ci coraz łatwiej.