Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Poranne ważenie :) 5 kg w miesiąc :)

   Witajcie!

Dziś wstałam bez nastroju. Neutralnie nastawiona do wszystkiego a w szczególności do ważenia! Chciałam grzecznie iść i zrobić sobie kawke w kuchni po czym skoczyć do łazienki do wagi, ale nie dało się! :( Mój Tatuś z lodówki wyjął pysznego, puszystego jakże rozpływającego się w ustach metrowca. Chciałam przejść obojętna obok tego , no ale nie dało się. Zaatakował mnie !!! :D I tak oto wielkim sposobem zjadłam dwa kawałki i przypomniało mi się, że muszę się zważyć. Ot co poleciałam do łazienki, wyjmuje wagę, tak obojętnie wlazłam na nią (nawet nie rozbierałam się do rosołu) a ta wynik!!! Moja nowa waga 66,2 kg!! Nie mogłam uwierzyć! Zeszłam, poczekałam i piać od nowa! Ale wynik nieugięty i ciągle 66,2. Zaczęłam z nią latać po całym domu, oczywiście wywołałam uśmiechy na twarzach domowników, że zwariowałam :D

Mam tak rzadko spotkania ze swoją wagą dlatego, że nie mam jej na co dzień. Dopiero jak co jakiś czas wracam w swoje rodzinne strony mogę na nią wskoczyć :)

Ps. nie mogłam doczekać się tej zmiany na pasku :)))

Spokojnego dnia Wam życzę :))