juz dzisiaj drugi dzien. a raczej powinnam napisac ze dopiero. tak tak, przede mna jeszcze jakies dlugie 3 miesiace, w koncu 20 kilo to nie banał, a z niebanałami cieżko sie zmierzać. narazie stosuje dietę ccambritge, dobrze mi słuzy, mimo marnych 450kcal dziennie głodna nie chodze, ale za to za mna chodzi ochota na zjedzenie czegokolwiek niezdrowego.. pizza z podwojnym serem wegetarianska, oliwki, papryka, pomidorek i koniecznie do tego lilastarsy:) trzymam sie trzyma i moze jakos mi to wyjdzie:)
po 1,5 godzinnym treningu na sali do aerobiku stwierdzilam, ze trenerka MUSI byc jakims potomkiem surowego straznika wieziennego, przynajmniej.
mimo wszystko ciesze sie jak glupia, usmiech z twarzy mi nie schodzi, niby to dopiero dwa dni, nic nie schudlam, a czuje sie jakbym juz byla super laska:) jak sam fakt odchudzania i przyszlosciowa perspektywa moze poprawic humor i nastawienie do zycia, az dziw bierze:)
na cudowne zakonczenie dnia kolega napisal mi przed chwila na gg na wiadomosc o mojej diecie:"asia, masz taka cudowna osobowosc, sliczne oczy, mega styl, i jestes tak slodka, ze jak jeszcze schudniesz to strach bedzie sie z Toba na ulicy pokazac bo wszyscy samce sie na Ciebie rzuca:)", tak daniel wie jak zmobilizowac:)