Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Małymi kroczkami do celu


Dziś dzień ważenia i mierzenia. Wielkie uff.... Po dwóch napadach obżarstwa nie było to takie pewne. Ale jest spadek, spadeczek, spadunio :D -1,1 kg. Przy maksymalnych staraniach mam szansę na grudniową 7 z przodu (tak na Mikołaja). Nie ma się co oszukiwać... chyba sobie jeszcze na to poczekam. No ludzie... grudzień, Mikołajki, imprezy świąteczne, wreszcie święta i takie tam... nie ma szans. Ale co się nawpier... to moje :), grunt to nie przeginać. Może szału nie będzie, ale spadek musi być.

Zauważyłam, że mój organizm ma tak, że jak mam słabości (napady łakomstwa tak po prawdzie) ale tylko jeden dzień w tygodniu, to podliczenie tygodnia wygląda spektakularnie lepiej niż kiedy jestem zdeterminowana i karna. Ot ciekawostka:?

Czy wam też się tak nic nie chce jak mnie?... Czy to kwestia aury czy minusowych bilansów energetycznych? Mam ogromny brak energii.. A życie nie poczeka na lepszy dzień tylko uparcie wpycha się na kolana i żąda głaszczania ;)

Miłego dnia wszystkim!

  • beataklus

    beataklus

    20 listopada 2017, 11:19

    Uroki jesieni taka pogoda że się nic nie chce. Jeden dzień luzu nie jest zły. :) ale teraz właśnie idzie najgorszy okres bo święta, czyli więcej dni pokusowych. Życzę aby cię ten nasz mikołaj odwiedził z 7 z przodu

  • new_balance

    new_balance

    11 listopada 2017, 12:41

    Taki cheat day może wpływać lepiej na wagę, ponieważ organizm czuje, że nie ogranicza się non stop kalorii i nie musi robić zapasów (magazynować tkanki tłuszczowej). Według mnie cheat day ma sens, kiedy zwiększamy dzienną podaż kalorii poprzez zjedzenie więcej, ale zdrowych produktów, a nie opychanie się czekoladą. Jesienny spadek energii dotyczy chyba większość osób, nie tylko Ciebie ;) Staram się ratować witaminą C i witaminą D oraz ćwiczeniami :)