Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
tabletka na amnezje, reinkarnacja


Dzisiaj w jakiejś piosence hiphopowej słyszałem o czymś takim - tabletka na amnezje.  Ile rzeczy nabrałoby nowego sensu po takiej tabletce. 

Tak sobie nieraz myślałem na temat reinkarnacji.  Podobno są ludzie którzy pamiętają swoje poprzednie wcielenia.  I ja nieraz się zastanawiałem, kim byłem, jeśli byłem.  Czy to moje pierwsze wcielenie, czy może wcześniej w innym kraju, na innym kontynencie, na innej planecie.  Zastanawiałem się, skupiałem się, próbowałem wprowadzić się w stan hipnozy.  Chciałem po prostu sobie przypomnieć kim jestem, kim byłem.  Dzisiaj wiem, że to był błąd.  Nie chciałbym pamiętać kim byłem przez ostatnie 10-15 lat.  

Jeśli reinkarnacja ma rzeczywiście miejsce, to lepiej, że nie pamiętamy poprzednich wcieleń.  Bo co jeśli wcześniej mieliśmy lepsze warunki, lepszy start, lepsze życie.  Nie potrafimy wtedy doceniać i cieszyć się tym co mamy.  Ten sam błąd popełniamy patrząc na życie innych ludzi: "A bo ten to ma to i zarabia tyle...  Tamtemu to dobrze...  Chciałbym mieć to co tamten".  A powinno być tak: "Dobrze, że mam to... Jak ja się z tego cieszę... "  Zamiast: " Znowu tylko suchy chleb", to "Kolejny dzień stać mnie na chleb".

Problem z niezadowolenia wynika chyba z braku kreatywności.  Nie potrafimy z dostępnych środków stworzyć warunki do szczęścia.  Zamiast skupić się na chwili obecnej, to patrzymy w dal za rzeczami nieobecnymi.  Wydaje nam si, że szczęście jest za rogiem.  Ja pisząc my - mam na  myśli siebie, ale nie tylko.  Moje rozumowanie zapożyczyłem z otoczenia.  Każdy dookoła mnie ma takie założenia i ja je automatycznie "wyssałem z mlekiem matki".  Staram się myśleć samodzielnie, ale niektóre programy mam tak głęboko zakorzenione, że ciężko jest je obejść. Przez co walczę z myślami.  Najlepszym rozwiązaniem na dzień dzisiejszy wydaję mi się zmiana otoczenia na takie, gdzie nie będę słyszał negatywnych opinii: "nie da się... tak nie można... tak ma być... tak już jest ..."  A mi się wydaję, że tak nie jest.  Jest zupełnie inaczej.  

A czemu w ogóle to piszę:
Kilka lat mieszkałem i pracowałem za granicą.  Wyjechałem pierwszy raz w wieku 19 lat.  Praktycznie zaraz po szkole.  Postanowiłem się w Polsce zadomowić.  Znalazłem pracę, dobre zarobki - niby wszystko w porządku.  Ale na każdym kroku nie coś złościło.  Drobne szczegóły, które normalnie nie powinny przeszkadzać, po prostu mnie złościły.  Zarabia się mniej.  Ja około 2 razy mniej, co i tak nie jest najgorsze.  Ale wiele rzeczy jest droższe.  Tańsze są alkohol i papierosy.  Ale ubrania, rozrywka, zakupy: droższe.  Co więcej pracodawca myśli, że robi łachę.  Urzędnicy myślą, że robią łachę.  Ludzie na ulicy czy w sklepie idą jak na ścięcie.  A jak się do nich uśmiechnąć, to patrzą jak na debila.  W tym kraju nic nie można.  Każdemu coś przeszkadza.  Ale i tak każdy się wstydzi odezwać.  Same wzajemne kółka adoracji i hejterów.
No i tak: niby nic - jak to mówią niektórzy: tak już jest.  No i niby tak.  Niby tak było.  Ale jak ja zwracam na to uwagę znajomym to oni też widzą w tym problem.  Ale nikt nie chce tego zmienić.  A więc to nie problem.  Bo gdyby to był problem, to by się tą sytuację chciało zmienić.  A więc najprawdopodobniej, gdybym nie widział, że można żyć inaczej to bym się cieszył z dobrej pracy, z dobrych zarobków, ze zdrowia, z dachu nad głową, z samochodu, motocykla, rowerów, możliwości podróży ... do sklepu po piwo.  Ale ja wiem, że może być lepiej.  Chciałbym być co najmniej tak dobrze traktowany jak wcześniej.  Chciałbym poczuć tą pozytywną atmosferę.  
I właśnie tu chciałbym tabletkę na amnezję.  Jakbym teraz ją zażył i zapomniał ostatnie lata swojego życia, to bym się cieszył z tego co mam.  Był bym mega szczęśliwy.  A tak to czuję się jakbym był w jakimś kraju trzeciego świata, w jakiejś Afryce, w jakiejś koloni, gdzie człowiek to bydło, które ma prawo pracować i płacić podatki.  

Piszę w czasie przeszłym, gdyż mam zamiar w delegację wyjechać.  Jak mnie nie będzie parę tygodni, to spojrzę na to wszystko świeżym okiem, trochę zapomnę i może popatrzę wtedy na pozytywy zamiast negatywów.