Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Mój początek.


Witam wszystkich!
Jestem tu nowa, nie bardzo wiem jak się obchodzić z tym serwisem i w ogóle nie wiem jak to wszystko tutaj funkcjonuje. :)
Mam nadzieję, że pomożecie!
Otóż nie mogę w sobie odnaleźć motywacji, by schudnąć. Mam 21 lat (24 stycznia ukończę), mierzę 176 cm wzrostu. Obwodu bioder nie znam, nie chce się przerażać jeszcze bardziej. Dupsko mam duże, za to małe piersi. Cierpię na duże "boczki", których nie mogę się pozbyć i ostatnio przerażająco szybko urósł mi brzuch! Kiedyś byłam bardzo chudziutka, niestety poszłam do szkoły średniej gdzie poznałam swoją pierwszą miłość, która była okropna. Strasznie mnie ten facet stresował, a ja jak się stresuje to jem... 
W tym roku postanowiłam to zmienić. Postanowiłam się całkowicie zmienić. Jestem teraz na pierwszym roku studiów. Obciełam włosy na krótko i wróciłam do swojego nauralnego koloru. Nie czuję się w tej fryzurze dobrze, tak jak w swoim ciele, ale wiem, że mogę schudnąć a włosy odrosną. Potrzebuje motywacji, bo chyba to, że mam kochającego chłopaka od 4 lat, sprawiło że spoczęłąm na laurach;) 
Miałam się od 2 stycznia odchudzać, ale już zdąrzyłam się najeść cukierków i zjeść dwa kawałki pizzy, masę popcornu i pić piwo! 
To samo jest z nauką. Naukę też odkładam na później i wszystko inne. Mam problemy z wydatkami, nie potrafię utrzymać pieniędzy w portfelu, wszystko bym kupiła i chciała mieć. Chcę to wszystko zmienić. Z resztą sobie poradzę jakoś wezmę się za siebie. 
Mój problem chyba polega na tym, że często zapominam o tym, że jestem na diecie. Może byłoby mi łatwiej gdybym miała dostęp i pieniądze na wszystkie dietetyczne pierdoły. Moja pensja ledwie starcza mi na szkołe, a praca nie pozwala jeść tak regularnie i dobrze. 
Studjuję dziennie pedagogikę, a pracuje w weekendy w supermarkecie na kasie. Mam 15 minut przerwy w ciagu 8 godzin, nie potrafię sobie tego wszystkiego rozplanować.
Podsumowując:
Jestem 20 letnia czekoladoholiczką, ciągle zapominającą o tym, że jest na diecie,  z rozstępami na pośladkach, celulitem na udach. Nie umiejącą kontrolować swojej nauki i wydatków, bez jakiegokolwiek talentu. Z wieczorną chęcią do rannego biegania, ale rano już nie mogącą się zwlec z łóżka. Bez pieniędzy na wymyślne potrawy i środki dietetyczne. Pomoże mi ktoś zmienić moje nawyki? Jak żyć zdrowiej i mniej problemowo? Jak w tym wytrwać i pozostać taką do końca?
  • meraszek

    meraszek

    11 stycznia 2012, 11:26

    Przyłacze się do was dziewczyny. Jesteśmy w podobnym wieku. Będziemy się wspierac nawzajem:) Powodzenia życze:) I tez zaczełam się odchudzać od 9 stycznia tak jak ty Jedzula:)

  • meaningless

    meaningless

    10 stycznia 2012, 22:12

    Hej, jak to pójdziesz i ZROBISZ sobie nowe hula hop? ja mam takie ale za małe dla mnie... bo jest na wzrost dla okolo 120cm, wiec duzo za male, ale jakoś sobie radze z "hulaniem"... takie większe hula jest dla mnie za drogie po prostu... nie mam tyle kasy zeby wydac 150 na hula... kupiłam sobie za to twister ;)

  • meaningless

    meaningless

    10 stycznia 2012, 00:30

    O widzę ktoś podobny do mnie ;) ja też nie trzymam się ani diety, ani ćwiczeń... ale czasem mam "przebłyski" w których biorę się za siebie ;) jeśli nie potrafisz sobie rozplanować to podsunę Ci pewien pomysł. Kiedy zbliżała się sesja, albo miałam parcie na chudnięcie rysowałam sobie kalendarz. Ważne, żeby narysować i zrobić go własnoręcznie, człowiek wtedy lepiej pamięta to, co sobie postanowił ;) Zaznaczasz sobie w nim datę dnia utworzenia i datę przewidywanego osiągnięcia celu. Powiedzmy że rozpoczynasz dziś, a kończysz za 2 tygodnie, taki dwutygodniowy plan. Napisz sobie w tym kalendarzu, przy każdym dniu godziny, których musisz przestrzegać, jak rozpoczecie pracy, wyjście na autobus, koniec pracy, jakieś umówione spotkania. Do tych godzin dostosuj sobie inne zadania jak np. ćwiczenia, lub nauka z wybranego przedmiotu. WAŻNE żeby były napisane tam konkretne godziny i długość trwania czynności. Np. pobudka o 6:00, 7.45 autobus, 8-16 praca, 17 obiad, 17:30-19:00 sjesta poobiednia i odpoczynek, 19:00-20:30 nauka z czegośtam, po 20:30 czas wolny. Taki kalendarz powieś sobie w widocznym dla Ciebie miejscu i odhaczaj pod koniec dnia wykonane czynności... W wersji hard możesz wywiesić taki kalendarz gdzieś w miejscu gdzie zobaczą go inni współmieszkańcy Twojego domu.. bo będzie Ci wstyd czegoś nie zrobić i bardziej będziesz się tego planu trzymać.... Mi takie planowanie pomaga ;) Mam nadzieję że pomogłam ;)